Musiałam trochę zawiesić broń, bo dwa tygodnie temu zaczeliśmy remont. I to taki konkret, nie tylko malowanie, ale rozbijanie ścian, tworzenie nowych, będzie to nowy dom. Z tego też powodu codziennie przed 7 rano mam dzwonek do drzwi i wchodzą panowie robotnicy. Do domu z pracy wracam po 19, zanim zjem odpocznę, nie ma czasu na ćwiczenia. i tak półtora tygodnia przelewitowałam tłumacząc sobie, że no kiedy. Ale już zmądrzałam. W tym roku najpierw było rozkręcanie biznesu, potem ślub, potem wakacje i wyjazd, potem ciąża, teraz remont. Nigdy nie ma dobrego czasu i nie będzie! Cały świat nie zniknie, bo ja chcę schudnąć! I w ten sposób w tym tygodniu poćwiczyłam trzy razy i w następny będzie jeszcze więcej. Waga pokazała 63,4, więc jest spadek. Trzeba jeszcze zrobić pomiary.
Prędzej padnę na pysk niż przestanę!!!
natuuss
30 listopada 2013, 16:17bardzo dobrze ! Koniec odkładania na potem!