Śniadanie: grahamka z szynką z indyka, pomidor, ogórek
Przekąska: jogurt truskawkowy
Obiad: cieniutki koszyczek z ciasta francuskiego z dużą porcją szpinaku
Przekąska:
Więc nie idealnie, ale od tego nie przytyję. Kebaba przyniósł mój mąż do pracy z życzeniami (wiecie: podróżna poślubna w Turcji, kebab = miały być miłe wspomnienie), na szczęście sam był głodny, więc tylko spróbowałam, żeby nie było mu przykro.
Ale nie ma co więcej gadać i się rozczulać. Od poniedziałku pełną parą! Przygotowałam menu na pełne dwa tygodnie, w niedzielę na zakupy i już będzie tylko mnie mniej. Dodam też na początku tygodnia wymiary i wagę, którą umieszczę na pasku.
Następne wpisy będą już tylko o sukcesach!!!
Nie długo też sobie strzelę fotkę w takiej pozie:)
I tak będę reagować na odczyt wyniku z wagi!
ju.lia
10 sierpnia 2013, 14:01podoba mi się takie nastawienie :) odchudzanie zaczyna się w głowie!
kijaneczka
7 sierpnia 2013, 22:43ja ci zazdroszcze tych 65,5... powodzonka bede gonic :)