Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
TROCHĘ LEPIEJ


No dziś już trochę lepiej: 65,5, choć wiadomo i tak szału nie ma. Jutro też mam nadzieję będzie znowu mniej. Nie mogę zacząć od zaraz, jak nie które z Was sugerowały, co nie znaczy też, że dalej się objadam. Dieta South Beach poza tym, że jest bardzo fajna, można jeść ile się chce, ale ma pewne reguły których trzeba przestrzegać. Niektórych produktów nie można jeść. A tak się składa, że dziś mam imieniny, jutro nasz najbliższy przyjaciel urodziny (świadek z naszego ślubu, jego córka jest moją chrześnicą), a w sobotę mój ojciec imieniny. Dzisiaj w miarę udało mi się uchronić, ale dalej aktywnie muszę szykować jedzenie i boję się porażki na samym początku i prze to zwątpienia. No, ale konkrety. Menu dzisiejsze:
Śniadanie: grahamka z szynką z indyka, pomidor, ogórek
Przekąska: jogurt truskawkowy
Obiad: cieniutki koszyczek z ciasta francuskiego z dużą porcją szpinaku
Przekąska: dwa gryzy kebab
kolacja: Pieczona pierś z kurczaka + papryka

Więc nie idealnie, ale od tego nie przytyję. Kebaba przyniósł mój mąż do pracy z życzeniami (wiecie: podróżna poślubna w Turcji, kebab = miały być miłe wspomnienie), na szczęście sam był głodny, więc tylko spróbowałam, żeby nie było mu przykro.

Ale nie ma co więcej gadać i się rozczulać. Od poniedziałku pełną parą! Przygotowałam menu na pełne dwa tygodnie, w niedzielę na zakupy i już będzie tylko mnie mniej. Dodam też na początku tygodnia wymiary i wagę, którą umieszczę na pasku.

Następne wpisy będą już tylko o sukcesach!!!


Nie długo też sobie strzelę fotkę w takiej pozie:)

I tak będę reagować na odczyt wyniku z wagi!
  • ju.lia

    ju.lia

    10 sierpnia 2013, 14:01

    podoba mi się takie nastawienie :) odchudzanie zaczyna się w głowie!

  • kijaneczka

    kijaneczka

    7 sierpnia 2013, 22:43

    ja ci zazdroszcze tych 65,5... powodzonka bede gonic :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.