3 dniowy maraton dobiegł końca. Jestem wykończona i psychicznie i fizycznie.W pracy dziś usiadłam tylko tyle co w ubikacji na muszli, ale to tylko na szybie siku bo czasu nie było- tyle narodu nagle musiało auto tankować. No nic, ważne że koniec i mam weekend, dopiero w pon na nockę i we wtorek też:/ Jutro z dziewczynami z pracy idziemy potanczyć:) Idę na cwaniaka, nie piję, więc parkiet mój:)))
Dietowo w 100000% ok:) 17 tabletek już zjedzona i 16 dni dietowania:) Po powrocie z pracy pocwiczyłam troszkę brzuch z małym obciązeniem a jutro zapuszcze sobie coś z tips for women:))
w niedzielę jedziemy na wędzenie:) będzie wedzony schabik i szyneczki:)) mmmm, ale pochrupie sobie:)))
Tyle, do następnego- miłego weekendu:)
angelisia69
28 marca 2015, 05:00nieraz i tak bywa :/ ale odpoczniesz sobie w koncu i wyszalejesz sie na parkiecie,zycze udanej zabawy
kinnkaa
28 marca 2015, 07:55dziękować:)