Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Leniwiec we mnie dziś wygrał...

Witam,

dziś będzie bez uśmiechów bo mam wkur.. na siebie. Od razu przepraszam, za upust emocji, ale chyba własnie od tego jest to miejsce prawda? Już się żaliłam dziewczynom z grupy, ale jeszcze we mnie siedzi, więc się pożalę i tutaj. 

Wstałam dzisiaj pięknie o 7:00 jak zazwyczaj, wypiłam kawkę z mężem, potem zjadłam śniadanko i stwierdziłam że najpierw zasiądę do nauki, a w ramach przerwy pójdę na siłownię. Ja pomyślałam, tak zrobiłam. Pouczyłam się jakieś 1,5 godzinki i stwierdziłam że czas na kawkę. I w tym momencie kończy się udana część tego dnia, a jest godzina dopiero 10:30. Oczywiście do kawki filmik na YouTube, bo jakżeż inaczej, a potem drugie śniadanko i kolejny filmik. A co z moim własnym wyzwaniem anty-marnotrawienie czasu na internecie? Po filmikach już prawie siadam do nauki i nagle...ktoś dzwoni na skype, no przecież nie zignoruję. Kolejna godzinka ucieka. Pora przygotować obiad. Do obiadu znów internet. Perspektywa siłowni oddala się coraz bardziej. "Poćwiczę dziś w domu", myślę i dalej marnuję czas na głupoty. I tak mi kurcze zleciało... Cały dzień chodzę zła jak osa, dręczą mnie wyrzuty sumienia i o marnotrawienie czasu i o wyzwania, którym nie podołam i o to że NIE POĆWICZYŁAM DZISIAJ!!! 

I już miałam się poddać, skasować to moje wyzwanie, wypisać się z wyzwania rowerowego, ale sobie myslę O NIE!!! Jutro jest nowy dzień, nowe możliwości, nowe wybory. Jeszcze wszystko nadrobię. I choćby nie wiem co jutro zaraz po śniadanku lecę na siłownię, nadrabiać straty! 


A teraz idę już spaciu (ziew)

Buziaki

  • Kinguszka

    Kinguszka

    15 września 2014, 09:27

    Dokładnie tak! :)

  • Lolaki

    Lolaki

    12 września 2014, 14:10

    super tekst bede do niego wracac przez calosc dietki bo napewno zdarZy sie upasc sztuka jest sie podniesc.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.