Przetestowałam różne rozwiązania na moje "bolączki" jednak nie okazały się skuteczne, więc teraz nachodzę różnych ludzi, żeby oni pomyśleli w moich sprawach. Nie jest to łatwe - panuje ogólny deficyt czasu i okres urlopowy do tego.
Akurat dziś jestem przez upał nieco nieruchawa i senna, ale w tym całym zamęcie nie jest najgorzej z odchudzaniem - nie tyję za szybko. Może nawet osiągnęłam jakąś stabilizację? Z radością stwierdziłam to, gdy ubrałam w weekend sukienkę sprzed dwóch lat - była luźna. Ale radość!
Do tego impreza okazała się sympatyczna i długa do rana. Ucieszyłam się bardzo. I tego było mi trzeba.
misskitten
4 lipca 2013, 07:24super.. waga może się nie zmieniać ale po ubraniach i tak widać...nie ma bata;-D
ibiza1984
3 lipca 2013, 23:16Luźne ciuchy to uczucie, za którym tęsknią wszyscy odchudzający się :)