Nie dość, że "ciemność" zapanowała w moim życiu to jeszcze nie było czym oddychać i to wcale nie z powodu upału... Koszmar.
Ale dzięki Opatrzności i dobrym ludziom już wiem w którą stronę iść, żeby światełko znaleźć. Nawet zrobiłam sobie mały plan. Tak, tak - w planach mam mistrzostwo.
Gorzej z realizacją. Poza tym już na wstępie spodziewam się dużych trudności, których nie sposób uniknąć, ani do końca przewidzieć. Nie mogę zatem się przed nimi zabezpieczyć. Jestem więc spięta - boję się. A jak jestem spięta, to z trudnością się opanowuję. I wybucham, co nie ułatwia mi życia....
Dlatego ziółka sobie piję i przynajmniej lepiej śpię. Są jakimś stałym punktem w moim nieprzewidywalnym życiu.
Jedzeniowo - kicha - w obecnej sytuacji brak technicznych możliwości na regularność i zdrowe posiłki. To i skóra mi przestała wisieć ... Przynajmniej na tym polu mam sukces i dobry punkt, żeby wznowić masaże.
W przyszłym tygodniu będę mieć więcej ruchu w związku z pracą, a może jutro wybiorę się gdzieś nad wodę... Cudownie byłoby się wykąpać. Za oknem ptaki hałasują i dochodzą mnie miłe odgłosy letniego, wolnego dnia. Nagrałabym je sobie, żeby zimą odtwarzać.
Helutka1959
24 czerwca 2013, 20:28Kingo życzę Ci duzo tego swiatełka, piękna słoneczna fotka, ściskam :))
renaka
22 czerwca 2013, 13:18Próbowałam czytać Cię "między wierszami".. I.. jeśli mogłabym jakoś pomóc - daj znaki :-) Światełko - ważna, bardzo ważna rzecz - a to juz bardzo wiele :-) Trzymam kciuki (ma być dobrze!!! No!!!!) i pozdrawiam upalnie:-)