Wymówki, bo inaczej tego nazwać nie mogę- to one zdominowały ostatnie 8 miesięcy kiedy mnie tutaj nie było.
Najpierw, krótko po moim ostatnim poście wyleciałam na ponad 2 miesiące do Kanady. Nagła rodzinna sprawa, zdarza się. Szalony czas sprawił, że byłam ostatnią istotą, którą zaprzątałam sobie głowę. Wtedy wszystko było ważniejsze- rodzina, problemy. Inna kultura, inny sposób życia i inne jedzenie sprawiały, że nieco się zapuściłam, ale nadal z tyłu głowy miałam poczucie, że muszę się pilnować. Dokończyłam INSANITY, później kombinowałam sobie pomniejsze treningi, ale nie byłam na tym skupiona wystarczająco mocno.
Po tym szalonym czasie na obczyźnie wróciłam do kraju i zdecydowanie- nie było łatwiej. Nagła, niespodziewana obrona, więc niemal całą dobę pisałam pracę, później jeszcze bardziej niespodziewana operacja, która wykluczyła mnie ze sportu na ponad miesiąc, projekt który prowadziłam i wreszcie święta. Gdzieś tam po drodze zmuszona byłam także zakończyć mój kilkuletni związek, co również niesamowicie odbiło się na mojej kondycji zarówno fizycznej jak i psychicznej. To było trudne, ciężkie i smutne pół roku. Na szczęście mam to już za sobą. Przyszedł nowy rok, nowe możliwości i wyzwania i tego się trzymam. Ten rok zaczął się dla mnie wspaniale: dostała pracę, bardzo się rozwinęłam, ułożyłam cele i plany na przyszłość. Jestem teraz maksymalnie skupiona na sobie- wolna i szczęśliwa.
Jakiś czas temu ułożyłam sobie sensowną i mądrą dietę w oparciu o moje wcześniejsze doświadczenia z dietetykami, ale przede wszystkim postawiłam na skrzętnie zaplanowane i usystematyzowane treningi.
Cel jest jeden: zmniejszenie obwodów i wysmuklenie i zaznaczenie mięśni- w szczególności na ramionach i nogach.
A plan wygląda tak:
· Poniedziałek- rest
· Wtorek- CrossFit
· Środa- siłownia
· Czwartek- TBC
· Piątek- rest
· Sobota- rest
· Niedziela- siłownia
Skumulowanie zajęć w środku tygodnia nie jest najlepszym pomysłem, ale tylko na takie rozwiązanie pozwala mi grafik w klubie i moja praca.
A teraz bardziej szczegółowo:
· CrossFit- moje odkrycie tego roku i powolutku nowa miłość. Szalony, morderczy trening. Część zasadnicza trwa od 15-20 minut w trakcie której wykonuje się serie ćwiczeń po minucie na ćwiczenie. Są to np. Przysiady ze sztangą, martwy ciąg, squady z kettle, skakanie na skakance czy skoki na skrzynię. Cały trening rozpoczyna się jednak od około 20 minutowej rozgrzewki cardio i kończy rozciąganiem. W trakcie mam wrażenie że umieram, ale po… satysfakcja na najwyższym poziomie.
· TBC- kiedyś szczyt moich możliwości- dziś raczej cardio dla przyjemności, odpoczynku, u mojej ukochanej trenerki
· Siłowania- moje kolejne ukochane miejsce. Jako, że nie lubię robić nic na tzw „pałę” wynajęłam sobie trenera personalnego, który rozpisał mi trening a przede wszystkim zaznajomił z siłownią. Po pierwsze, żeby osiągnąć pożądane efekty, a po drugie i najważniejsze- by nie zrobić sobie krzywdy. Mój trening na siłowni na razie opiera się na dość lekkich ciężarach, ale robimy postępy ;) No i oczywiście na zakończenie każdego treningu siłowego ok. 35- 40 min cardio na bieżni lub stepperze. Siłownia jest cudowna, ale niestety bardzo czasochłonna. Cały trening zajmuje mi około 2h.
A więc tak wygląda obecnie mój plan. Ale przede wszystkim stawiam na nastawienie- spokojnie, nic na siłę.
Ciągłe wzloty i upadki niby czegoś uczą ale też męczą i demotywują- czuję się słaba, kiedy nie daję rady. Ale coś czuje, że tym razie się uda, bo mam czas, jestem skupiona na celu i zdeterminowana.
Startuję z wagą 65 kg (o zgrozo) a celuję w 59kg do 25 kwietnia. Taka data bo po pierwsze jest za dwa miesiące, a po drugie- 26 kwietnia idę na wesele z najprzystojniejszym facetem jakiego znam i muszę zrobić wrażenie :D.
Tak więc przepraszam Was bardzo- że zaniedbałam Was, że zniknęłam. Wasze wsparcie było dla mnie bezcenne. Mam nadzieję, że i teraz będę mogła na Was liczyć, tak jak Wy na mnie!
Tak więc…
Ajkana
17 maja 2014, 12:41Heej, powaznie mieszkasz w Ostrawie? :D Bo ja sie tam wlasnie przeprowadzam :)