Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
1,2,3...


Zupełnie nie rozumiem. Wczoraj wieczorem dodałam wpis, bynajmniej tak mi się wydawało. Dziś jednak niestety nigdzie go nie widzę. Trudno :)

Kolejny dzień mija pod znakiem reżimu pokarmowego. Główna zasada: ZDROWO!
Staram się brać pod uwagę wszystkie niezbędne substancje odżywcze i ze względu na dużą ilość ruchu zdecydowanie nie pomijam węgli.
Kiedyś wpadłam na "genialny" pomysł diety ze zminimalizowaną ilością węglowodanów. To był koszmar! Chodziłam nie przytomna, bolała mnie głowa a na treningach nie miałam siły, przez co były totalnie nieefektywne.

Dziś było tak:
śniadanie- dwie kromki ciemnego pieczywa z twarogiem i kiełkami
II śniadanie- jogurt + jabłko
obiad- makaron pełnoziarnisty z sosem pomidorowym (pomidorki z puszki, cebulka, czosnek a do tego roszponka i kiełki)
kolacja- sałatka z roszponki a do tego tuńczyk w ostrym sosie

Wczoraj było treningowo- active ball czyli +/- 450 kcal spalone. Byłam przeszczęśliwa. Do dziś. Rano obudziłam się z obolałą i bardzo napuchniętą piętą. Chodzę tylko na palcach w prawej nodze. Boję się, że wykluczy mnie to z treningów na jakiś czas, a przecież bez tego nie mogę żyć!

Miałam dziś dodać foty sylwetki, ale mój mężczyzna leży w szpitalu więc nie miałam do tego głowy. Do odchudzania też nie mam, ale dopinguję się tym, ze zrobię mu niespodziankę jak wyjdę i, mam nadzieję, zaprezentuję zgrabniejszy tyłeczek. :)

Buziak dziewczyny!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.