Muszę to tutaj napisać, bo nie mam gdzie wyrzucić tego co czuję. Od środy umiera mój jedyny, ukochany piesek. Jest z nami od 13 lat. Znalazłam go pod śmietnikiem, niedługo po urodzeniu, był jeszcze ślepy i trzeba go było karmić strzykawką. Spał ze mną, uczył się, chodził na spacery, a teraz odchodzi. Nic nie je, na siłę podajemy mu wodę. Na dwór trzeba go zanieść i przynieść z powrotem do domu. Nikt z mojej rodziny nie ma sumienia, żeby jechać go uśpić. Modlę się, aby zasnął i się nie obudził, żeby już się nie męczył i nie cierpiał. Bardzo go kocham, ale wiem, że tak będzie dla niego lepiej.
Za każdym razem jak na niego patrzę, to łzy mi napływają do oczu.
Nie wyobrażam sobie, że go już nie będzie. Mojego Puszusia.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Sylwunia54
9 marca 2014, 23:43Ojej - strasznie współczuję.. Sama mam psiaka i jakby jej się coś stało to nie wiem jak bym się pobierała :(( Trzymaj się dzielnie- przytulam :**
ewela22.ewelina
9 marca 2014, 07:18wspólczuje:(((( tez mam psinke i nie wyobrazam sobie jak by jej teraz zabrakło.... tulę:*
kokoszanelka
8 marca 2014, 21:39Przykro mi bardzo!; (
tymciazylcia
8 marca 2014, 17:41Współczuję :( to musi być straszne uczucie :( zresztą sama walczyłam o królika jak oszalała. Tyle lat z pieskiem ... ale nie będzie wtedy już cierpiał biedny. :*