Czuję się nijako. Ani dobrze, ani źle. Wszystko mi obojętne. W weekend był Pią, ale mam wrażenie jakby go nie było. Zezłościł mnie i tyle. Sama nie wiem czemu.
Dzisiaj rano dowiedzieliśmy się, że znowu mają opóźnienie z oddaniem mieszkania. O miesiąc. Zaproponowali, że dadzą nam 8 tys. w towarze ( w danym sklepie będziemy mogli za tyle zrobić zakupów do wykończenia) jeśli się zgodzimy i podpiszemy aneks w którym będzie zapis, że nie mamy żadnych roszczeń. Sama nie wiem, co z tym począć. Od stycznia powinniśmy już tam mieszkać, a tu ciągle coś. Nie wiem czy podpisywać ten aneks. Wiadomo 8 tys. drogą nie chodzi, ale jakbyśmy wstąpili na drogę sądową (o czym od dawna myślę) moglibyśmy wywalczyć więcej. Z drugiej strony po konsultacji z prawnikiem wiem, że takie sprawy toczą się latami, a koszta na początku i tak my ponosimy, więc nie wiem, czy po prostu nie podpisać dla świętego spokoju. Nie wiem też, co Pią im powiedział i na co przystał, bo to on z nimi rozmawiał.
Mam wrażenie, że ostatnio za dużo się zebrało tego wszystkiego. Ale jak to mówią jak się wali to wszystko od razu. Mieszkanie, ja leżąca i teraz doszły jeszcze moje studia. Nie chcę przerywać nauki i zacząć w tym roku magisterkę. Myślałam studiach dziennych na UAMie,w trybie indywidualnym, ale jak wczoraj zaczęłam wypełniać papiery doczytałam, że od każdego wykładowcy już na pierwszych zajęciach muszę mieć zgodę i ustalone terminy zaliczeń. Czyli musiałabym w październiku chodzić na zajęcia, co jest nierealne. Gdybym nie musiała leżeć nie byłoby problemu. Muszę pomyśleć jak inaczej to rozwiązać. Studia zaoczne na tym kierunku nie wchodzę w grę z prostego powodu - nie stać mnie na nie. Wykończenie mieszkania i wyprawka dla naszego maleństwa to spory wydatek.
Swoją drogą politycy tak bardzo chcą, żeby młodzi się rozmnażali, tyle się słyszy o polityce prorodzinnej, a co Państwo nam daje? Te 1000 zł becikowego? To ledwie na wózek wystarczy, a gdzie reszta? Rok macierzyńskiego? Ok super, ale jak ktoś zarabia np. 1000 zł miesięcznie jak moja koleżanka, z tego dostanie 80% to na co jej to ma wystarczyć? Wiadomo chwile z dzieckiem są bezcenne, ale coś trzeba jeść i rachunki też trzeba opłacić. A w razie choroby? Lekarstwa w naszym państwie niestety za darmo nie są. Chcąc iść do specjalisty też trzeba się lczyć z kosztami, bo czekając na termin z NFZ można się przekręcić. Szkoły też ponoć są za darmo. Szkoda, że moja znajoma za wyprawkę dla pierwszoklasisty zapłaciła prawie 600 zł. Książek po kimś mieć nie może, bo szkoła wprowadziła od tego roku jakieś nowe. Żyć nie umierać.
Dzisiaj rano dowiedzieliśmy się, że znowu mają opóźnienie z oddaniem mieszkania. O miesiąc. Zaproponowali, że dadzą nam 8 tys. w towarze ( w danym sklepie będziemy mogli za tyle zrobić zakupów do wykończenia) jeśli się zgodzimy i podpiszemy aneks w którym będzie zapis, że nie mamy żadnych roszczeń. Sama nie wiem, co z tym począć. Od stycznia powinniśmy już tam mieszkać, a tu ciągle coś. Nie wiem czy podpisywać ten aneks. Wiadomo 8 tys. drogą nie chodzi, ale jakbyśmy wstąpili na drogę sądową (o czym od dawna myślę) moglibyśmy wywalczyć więcej. Z drugiej strony po konsultacji z prawnikiem wiem, że takie sprawy toczą się latami, a koszta na początku i tak my ponosimy, więc nie wiem, czy po prostu nie podpisać dla świętego spokoju. Nie wiem też, co Pią im powiedział i na co przystał, bo to on z nimi rozmawiał.
Mam wrażenie, że ostatnio za dużo się zebrało tego wszystkiego. Ale jak to mówią jak się wali to wszystko od razu. Mieszkanie, ja leżąca i teraz doszły jeszcze moje studia. Nie chcę przerywać nauki i zacząć w tym roku magisterkę. Myślałam studiach dziennych na UAMie,w trybie indywidualnym, ale jak wczoraj zaczęłam wypełniać papiery doczytałam, że od każdego wykładowcy już na pierwszych zajęciach muszę mieć zgodę i ustalone terminy zaliczeń. Czyli musiałabym w październiku chodzić na zajęcia, co jest nierealne. Gdybym nie musiała leżeć nie byłoby problemu. Muszę pomyśleć jak inaczej to rozwiązać. Studia zaoczne na tym kierunku nie wchodzę w grę z prostego powodu - nie stać mnie na nie. Wykończenie mieszkania i wyprawka dla naszego maleństwa to spory wydatek.
Swoją drogą politycy tak bardzo chcą, żeby młodzi się rozmnażali, tyle się słyszy o polityce prorodzinnej, a co Państwo nam daje? Te 1000 zł becikowego? To ledwie na wózek wystarczy, a gdzie reszta? Rok macierzyńskiego? Ok super, ale jak ktoś zarabia np. 1000 zł miesięcznie jak moja koleżanka, z tego dostanie 80% to na co jej to ma wystarczyć? Wiadomo chwile z dzieckiem są bezcenne, ale coś trzeba jeść i rachunki też trzeba opłacić. A w razie choroby? Lekarstwa w naszym państwie niestety za darmo nie są. Chcąc iść do specjalisty też trzeba się lczyć z kosztami, bo czekając na termin z NFZ można się przekręcić. Szkoły też ponoć są za darmo. Szkoda, że moja znajoma za wyprawkę dla pierwszoklasisty zapłaciła prawie 600 zł. Książek po kimś mieć nie może, bo szkoła wprowadziła od tego roku jakieś nowe. Żyć nie umierać.
monissia
29 sierpnia 2013, 15:04ech... niestety takie są realia... :( pozytywne myslenie pozostaje... wiem ze bedzie ciezko jak tyle rzeczy na raz. Ja za 7 tyg porod a z remonetm jestesmy w czarnej d....!! :(
kokoszanelka
28 sierpnia 2013, 23:01Polska rzeczywistosc! Moze narwzie odpusc sobie studia? Buziaki
Nattiaa
28 sierpnia 2013, 10:29noo ja jak od poniedziałku bede na zwolnieniu to zapewne całkiem się rozleniwie i całkiem rozrosnę hahah pozdrawiam Cię :*
Gourmand!
27 sierpnia 2013, 09:36A co znaczy żadnych roszczeń? A jeżeli w mieszkaniu będzie wiele usterek? Nie wiem np. zacznie rosnąć grzyb, bo źle je wykończono, albo okna będą wadliwe, albo krzywe podłogi, możliwości są setki... Naprawienie takich rzeczy może znacznie przekraczać koszt 8.000 zł... Byłabym ostrożna z podpisywaniem, że nie mam żadnych roszczeń, przynajmniej do momentu, aż mieszkanie byłoby do odbioru i przyszłabym tam z fachowcem, który by ocenił, czy wszystko jest dobrze zrobione.
tymciazylcia
27 sierpnia 2013, 08:35Też bym próbowała coś utargować u developera. Mimo wszystko jemu też powinno zależeć byście na drogę sądową nie wchodzili, bo mimo kosztów jakie poniesiecie, suma sumarum raczej wygrana macie pewną ...
koralina1987
26 sierpnia 2013, 16:18To nie jest tak ze szkola sobie wymysla ze co rok chce nowe ksiazki, to niesetty ministerstwo zarzadza ze np. w prodstawe programowej zmieni sie doslownie 2-3 punkty i juz koniec, trzeba wymieniac ksiazki na takie co sa zgodne z nowa podstawą programową....a dla maluchów (1-3) to ksiazki mogą chyba przechodzić tylko z religii...serio bo teraz wydawnictwa stawiaja na intersktywnosc i laczenie materiału i prawie kazda ksiazka to jednoczesnie cwiczenie w ktorym sie pisze, a wiadomo jak takie male dzieci pisza, cisną mocno że przebija na 3 strony, kleksy itd. Becikowe tez sie nie dostaje od górnie, wiem bo akurat pomagalam kolezance zalatwiac musiała sie kobiecina nałazić a to dochody z 2012 roku, a to zameldowanie, a to z pracy a to z....no i papierów tysiac, za tysiaka....Bedzie u Was dobrze, na pewno wszystko sie wyklaruje ze za 3-4 miesiace naweet nie bedziesz pamietala o tym ale wiem ze jest Ci ciezko, taka bezsilnosc jest najgorsza....dziekuje wszystkiemu co ma na nas wplyw ze mamy juz dom ze nie musielismy czekac na dewelopera, ze nie musielismy wybierac lepszej czy gorszej firmy, a ze nie jest jeszcze taki "piekny" jak ma byc to wszystko sie dotrze z czasem, najwazniejsze ze jestesmy na swoim - czego i Wam zycze, jak najszybciej wybywajcie do swojego, niech nawet bedzie mialo gole sciany ale wasze!
Marley88
26 sierpnia 2013, 13:44Kochana taki stres to teraz nie dla Ciebie. Pią powinien na Ciebie chuchać i dmuchać. A Ty powinnaś odpoczywać. Co do mieszkania...chciałabym Ci coś doradzić ale nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Nie znam się na tym. W sumie ich oferta w porównaniu do kilku lat sądowania nie jest zła...żeby tylko tak nie przedłużali w nieskończoność. Pozdrawiam :*
Tysiia
26 sierpnia 2013, 13:40Szału nie ma u Nas w Pl dla młodych :/ mam nadzieję, że sprawa z mieszkaniem ułoży Wam się pomyślnie! PS. a cena wyprawki dla Dzidziusia mnie przeraża :D ;o