Od poniedziałku mój humor się nie zmienił. Chodzę przybita i zgaszona i nie zanosi się na zmianę nastroju. Dzisiaj nawet nie poszłam na zumbę. Nie mam siły na nic, najchętniej nakryłabym się kołdrą i spała. I tak do końca świata, który chyba niebawem nastąpi.
W przyszły czwartek idę do mojej pani ginekolog. Zdecydowaliśmy z Pią, że odstawiam tabletki. Nie mamy jakiegoś strasznego parcia na bycie rodzicami, ale zabezpieczać się przed tym już też nie zamierzamy. Muszę dowiedzieć się co i jak i czy tak nagle po skończonym opakowaniu bez problemu mogą odstawić pigułki. Biorę je jakoś od 17 roku życia więc to kawał czasu i wolę z niczym nie ryzykować.
Zaraz po na początku przyszłego roku mam też spotkanie z dietetykiem. Ułoży mi dietę najpierw na 3 miesiące, później zobaczymy. Nie mam już siły patrzeć na ten cholerny zastój. Chociaż podejrzewam, że jakbym teraz weszła na wagę to zobaczyłabym jakieś 80 kg, bo wczoraj zaszalałam. Ale to wszystko przez Pią - to on przygotował mi moją ulubioną sałatkę makaronową i to on później karmił mnie cukierkami czekoladowymi i mandarynkami a na końcu kazał popić sokiem z żurawiny, bo zdrowy na pęcherz. Wszystko przez niego.
Tyle na dziś. Idę poprzeglądać oferty pracy.
Wasza KzA
W przyszły czwartek idę do mojej pani ginekolog. Zdecydowaliśmy z Pią, że odstawiam tabletki. Nie mamy jakiegoś strasznego parcia na bycie rodzicami, ale zabezpieczać się przed tym już też nie zamierzamy. Muszę dowiedzieć się co i jak i czy tak nagle po skończonym opakowaniu bez problemu mogą odstawić pigułki. Biorę je jakoś od 17 roku życia więc to kawał czasu i wolę z niczym nie ryzykować.
Zaraz po na początku przyszłego roku mam też spotkanie z dietetykiem. Ułoży mi dietę najpierw na 3 miesiące, później zobaczymy. Nie mam już siły patrzeć na ten cholerny zastój. Chociaż podejrzewam, że jakbym teraz weszła na wagę to zobaczyłabym jakieś 80 kg, bo wczoraj zaszalałam. Ale to wszystko przez Pią - to on przygotował mi moją ulubioną sałatkę makaronową i to on później karmił mnie cukierkami czekoladowymi i mandarynkami a na końcu kazał popić sokiem z żurawiny, bo zdrowy na pęcherz. Wszystko przez niego.
Tyle na dziś. Idę poprzeglądać oferty pracy.
Wasza KzA
Ps. Wczoraj spaliłam dywan, a dzisiaj czajnik. Chyba coś ze mną nie tak.
Julcia0050
13 grudnia 2012, 19:51Oj oj...jakie czarne chmury :(( :* ale nie martw się Kotek...jak wiesz u mnie to samo...:/ na szczęście niczego nie spaliłam, bynajmniej narazie. Ale Cię ten P. rozpieszcza... Szczęściaro :) :* miejmy nadzieję, że te humorki nam znikną...to bywa strasznie wykańczające :/ a co do końca świata....może i powinien nastąpić?? bo lepiej nie będzie.... byleby się jeszcze nie pogorszyło ;) :* 3maj się, Zmarzluchu :** buziaki :))