Moja misja bycia chudą i piękną na ślub przyjaciela Pią okazała się porażką. Nie schudłam - wręcz przeciwnie przytyłam. Trudno. Ważne, że się nie poddaje i będę dalej walczyć o gubienie zbędnych kilogramów.
Na weselu jadłam z głową, ze słodkiego wpadły tylko lody, na resztę ochoty nie miałam. Wytańczyłam się, wyskakałam jednym słowem było bardzo sympatycznie.
Do jutra jesteśmy u moich rodziców, nie mam kiedy ćwiczyć, cały czas albo my jedziemy kogoś odwiedzić, albo ktoś odwiedza nas. Mam nadzieję, że może dzisiaj będzie spokojniej. Wczoraj odwiedziliśmy siostrę Pią i tak się wygłupiałam z dzieciakami, że uderzyłam kolanem o podłogę i mam wielkiego, bolącego siniaka. Oby to było tylko lekkie stłuczenie i nic więcej mi się nie działo, bo wygląda to nieciekawie.
Tymczasem idę zrobić sobie poranną kawkę i jakieś lekkie śniadanko.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Martaa91
3 maja 2012, 22:48a dodam jeszcze ze ja tez mam wesele siostry ciotecznej i tez dlaego postanowilam zgubic pare kilogramow zeby wygladac lepiej niz ona:D ha
Martaa91
2 maja 2012, 21:20nie poddawaj sie tylko walcz dalej duzo spaceruj i jezdzij na rowerku:) szczegolnie ze sa upalne dni i wtedy sie męczymy jeszcze bardziej:D