Jejku ile mam roboty. Jutro jedziemy na weekend do moich rodziców i muszę nas spakować, ale przed tym muszę wyprasować stertę naszych ubrań, a po pierwsze nie chce mi się musieć, a po drugie nie cierpię prasować. Na dodatek jutro nie będę ćwiczyć - bo jak dojedziemy do domu będzie bardzo późno i pewnie jak zawsze będę bardzo zmęczona. Na dodatek obiad zjemy w jakimś kfc znając życia. Bosz. Ale to jeszcze nie jest najgorsze. Weekend u moich rodziców to jest wieczna wyżera. Moja mama jak się rozpędzi z gotowaniem, pieczeniem, smażeniem... to cała jednostka wojskowa by się najadła i jeszcze by zostało. Czeka mnie nie lada wyzwanie, żeby się nie "nażreć jak świnka". :) Dobrze, że w weekend ma być ciepło, może pojedziemy gdzieś pochodzić nad jeziorko, albo do lasu i nie będą mnie te pyszności kusić. Trzymajcie kciuki.
Dzisiaj zjedzone:
Śniadanie: płatki czekoladowe na mleku 1,5 %, kawa z mlekiem
II Śniadanie: bułka grahamka z wędliną, serkiem wiejskim light i pomidorem
Przekąska: Cappucino z guaraną
II przekąską: marchewka
Obiad: ryż brązowy z chińską mieszanką
Kolacja: pomidor z jogurtem naturalnym i czosnkiem
Ćwiczenia:
Dziś ich za dużo nie będzie, bo pewnie do późnych godzin będę prasowała, pakowała itd. ale na pewno zrobię jakieś dywanówki, brzuszki - minimum 30 minut.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Roxxx
9 września 2011, 08:55To już przerabiałyśmy... Ja również ten weekend będę "walczyć" z nadopiekuńczą babcią męża... Musze odnaleźć w sobie tyle siły, by wytrwać w swojej diecie i nie poddać się jej naciskom w sprawach żywieniowych... ;-) Tobie również życzę powodzenia...