Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Body Beast - tydz. 9


Przyznaję, że momentami już nie mam sił, bo ostatnio postawiłam znów na intensywne spacery z dzieckiem a do tego już ostatecznie postawiono diagnozę, że mam Hashimoto, więc efekty moich działań raz są a raz ich nie ma.

Ostatni miesiąc ostro cięłam węglowodany, ponieważ tak zalecała dr Sandra Cabot w swojej książce. Do tego jestem na diecie bezglutenowej.
Ale to nie przynosi rezultatów, żadnych, więc wracam do starej opcji z węglowodanami złożonymi i bez nadmiernego ich ograniczania, aczkolwiek nie rzucę się nagle na cukier .

Reasumując: naprawiam dietę- nadal bezglutenowo, ale właśnie idę zrobić sobie kaszę jaglaną z czymś, jeszcze nie wiem, może z mięskiem pieczonym

Cieszę się, że są pozytywne komentarze.

Na razie mam jedno dziecko, więc mogę jeszcze szaleć z treningami na ile mi zdrowie pozwala (też muszę uważać, żeby nie przesadzać) i czas.
Mąż odpadł po 4 tyg. programu. Jest przemęczony pracą i ogólnie ma trochę do załatwienia, więc go nie dręczę.

Na razie musimy malutką oddać w ręce chirurga i usunąć znamię z szyjki. Strasznie mnie to martwi i to mnie dodatkowo osłabia, ale próbuję te zmartwienia rozładować trenując, biegając jak mam możliwość zostawić dziecko z mężem albo ostro maszerując z wózkiem każdego dnia.

Marzą mi się łyżwy, tzn. możliwość pojeżdżenia, bo je mam, lodowisko niemal pod nosem, ale nie mam kogo zostawić z dzieckiem. Mąż wieczorami jest udręczony i zmęczony, nie wyrabia się z angielskim, na który zaczął uczęszczać, więc nie mogę go dodatkowo obciążać.

W sumie staram się patrzeć na wszystko pozytywnie, ale nie będę udawać po amerykańsku, że jest zaje...ście, świat jest piękny i nie mam zmartwień- mam, ale staram się je przekuć na pozytywy, wykorzystać jako motor do działania.

Pamiętajmy, że siedząc i się załamując stoimy w miejscu, a nawet się cofamy. Gdy się podniesiemy i zaczniemy robić cokolwiek, nawet coś nieskomplikowanego, przez 5 minut- sprzątanie, prasowanie, ćwiczenia- cokolwiek- idziemy do przodu, robimy postępy i napędzamy nasz organizm, rozkręcamy się.

Nasze życie powinno polegać na dążeniu do robienia postępów a nie zamartwianiu się. Trzeba twardo działać.

Nie chcę powtarzać "new agowskich" haseł i pisać o motywacji etc. Od tego macie Chodakowską i innych fit celebrytów, trenerów etc.

Moje hasło przewodnie: "CYC W GÓRĘ I DO PRZODU" !


  • deiii

    deiii

    28 stycznia 2014, 14:28

    Też wykryto u mnie hashimoto. Wróciłam na vitalię i opisuję moją batalię z tą zabijającą nasz metabolizm chorobą - zapraszam do siebie, może znajdziesz jakieś wskazówki :) trzymam kciuki!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.