Katujesz się dietą i nic. Nie ubywa ci ani grama. Nie wiesz, dlaczego nie pomagają diety i to, że sałatka zastąpiła hamburgera. A może problemem jest właśnie to, że sałatka zastąpiła hamburgera? Istnieje przynajmniej kilka mechanizmów, które mogą powodować, że dieta zamiast odchudzić, doda nam centymetrów w pasie. I to nawet wtedy, kiedy jest to dieta całkiem sensowna.
Dietetyczne halo
Sałatka jest lepsza niż hamburger ? to jasne. Ale jej jedzenie może spowodować efekt aureoli. Na czym to polega? Czasem gdy oceniamy ludzi, jedna widoczna cecha tworzy ?aureolę? i determinuje odbiór osoby. Na przykład ? jeżeli ktoś jest ładny, to automatycznie uznajemy, że jest także miły. A gdy nosi okulary, zakładamy, że jest inteligentny. Choć jedno z drugim nie musi mieć przecież nic wspólnego. Niedawno okazało się, że podobnie działa na nas jedzenie. Zjawisko zostało nazwane ?dietetycznym halo? i polega na tym, że ?aureola? pojawia się, kiedy mamy zjeść coś, co zalicza się do kategorii, którą uważamy za zdrową. Wtedy znacznie niżej oceniamy kaloryczność dań. Tak jest na przykład z sałatkami, których notorycznie nie doceniamy pod względem zawartości kalorii. Nawet kiedy wiemy, że pełno w nich majonezu.
Podobnie jest z fast foodami. Gdy uważamy któryś za ?zdrowszy? niż inne, to... pozwalamy sobie na więcej. Ciekawie pokazał to Pierre Chandon ? jeden z naukowców zajmujących się dietetycznym halo ? który wykorzystał odmienny wizerunek restauracji Subway i McDonald?s. Badacz postanowił sprawdzić, jak klienci oceniają kaloryczność ?zdrowych? kanapek z tej pierwszej sieci i ?niezdrowych? z tej drugiej. Okazało się, że o ile jedząc u Ronalda McDonalda, potrafili mniej więcej określić, jak wiele pochłonęli kalorii, o tyle w tym drugim wypadku mylili się o... 50 proc.! Danie dostarczające 1000 kalorii oceniali na zaledwie 500. I w związku z tym dobierali dodatki: frytki, większe napoje, desery i bardzo kaloryczne sałatki. Na tym właśnie polega pułapka: kiedy jesteśmy przekonani, że jemy coś, co mieści się w kategorii ?dietetyczne?, umiar przestaje istnieć.
Bez (dodatku) cukru
Działa zresztą nie tylko kategoria. Równie mocno wpływa na nas etykietka, co pokazała Jenny Wan-chen Lee z Cornell University. Młoda ekonomistka przygotowała sprytny eksperyment, w którym ludziom odwiedzającym centrum handlowe serwowała te same przekąski ? na przykład chipsy lub jogurty ? w dwóch różnych opakowaniach.
Różniło je to, że na jednym widniał napis ?organic?, a na drugim nie. Efekt? Próbujący zgodnie uznawali, że smakołyki opatrzone informacją o tym, że są zdrowe, są... zdrowsze. Twierdzili też, że są smaczniejsze, mniej kaloryczne i posiadające więcej wartości odżywczych ? a pytano na przykład o błonnik i tłuszcz. Chętniej zgadzali się też, by za ?organic? zapłacić zdecydowanie więcej. Choć w rzeczywistości ? przypomnijmy! ? ?zdrowe? i ?zwyczajne? było dokładnie identyczne.
Okazuje się też, że kiedy sięgamy po ?zdrowy organic bez (dodatku) cukru?, jesteśmy mniej syci i szybciej stajemy się głodni, niż kiedy zjemy to samo, ale opatrzone ?standardową? etykietą.
Ostatni raz
Są jeszcze efekty ?ostatniej kolacji? i ?do diabła z tym?. Z pewnością znają je wszyscy, którzy dietę prowadzili lub planowali. Pierwszy polega na tym, że kiedy już zaplanujemy dietę ?od jutra?, to uświadamiamy sobie, że ?dziś? mamy wolne. I że właśnie dziś jest być może ostatnia szansa, by się najeść i zmagazynować małe co nieco na później. W związku z tym jemy, ile się da. A kiedy przesadzimy, to dochodzimy do wniosku, że teraz dieta już i tak nie ma sensu.
Podobny wniosek jest zresztą podstawą działania ?efektu do diabła z tym?. Polega on na tym, że kiedy już zaczniemy dietę, postawimy sobie ograniczenia i im nie sprostamy, to uznajemy, że wszystko jest i tak stracone. Zatem nie warto się dalej katować, bo i po co, skoro i tak już nie schudniemy.
Czy to znaczy, że dieta tuczy? W żadnym wypadku. Tyle że trzeba ją planować świadomie i świadomie kontrolować. Inaczej nic z tego.
DietetyczkaNaDiecie
3 grudnia 2013, 12:38bardzo ciekawy wpis :-) przyznam ze pierwsze slysze o takim zjawisku, dziekuje za uswiadomienie ;-)
lily93
3 grudnia 2013, 12:25zgadzam się w 100 %, większość znam z własnego przykładu, niestety :(