Nie pisałam długo, bo zła jestem. Waga nie spada, bo wciąż jakieś pokusy na mnie czyhają...
A to wyjazd i już dieta idzie na bok, a to weekend, gdzie raczej mi dietowanienie wychodzi....
A zesz tam szlag by to trafił. Dwa kroki do przodu, jeden w tył. I tak wciąż..
emiiily
19 listopada 2013, 17:16Musi Ci w końcu to dietowanie wejść w krew, wtedy pójdzie z górki:) pozwól sobie świadomie na "momenty bez diety", ale potem zaciśnij pasa żeby wyrównać bilans:) nagle zorientujesz się, że nic cię już nie kusi, a jak kusi- to zjesz to z ilości małej, tak żeby nie kusiło ponownie. Musi sie udać.
ewela22.ewelina
19 listopada 2013, 14:53to samo u mnie ale coz... ciagle pilnowanie siebie eh:(
dietamocfitnesssport.
19 listopada 2013, 14:30Pokusy są po to żeby je przezwyciężać :P