Pisałam już, że jestem wracam jak bumerang, co nie? Jak widać nie byłam gołosłowna. Tym razem jednak wracam na poważnie. Cel do osiągnięcia - 65 kg. Do lutego. Cel ma ukryty podcel - zrzucę nadrobiony w pierwszej ciąży balast i staramy się o drugiego dzidziusia. I nie będzie tym razem w ciąży fast-foodów, jedzenia byle jak i byle szybko. Nie będzie też remontu domu od stanu deweloperskiego do stanu używalności, toteż więcej czasu będę miała na relaks, czytanie, spacery i baseny. I przestrzeganie zdrowej diety oczywiście.
Tak więc cel jasno określony, motywacja jak dzwon. A gdyby jeszcze tak czasu i sił nastarczyło na codzienny trening, to będzie cudnie.
Marzenie na dziś:
Mieć tyle energii co 8 miesięczne niemowlę,
michasia40
10 lipca 2014, 11:06Rzeczywiście masz potężną motywację :-)