A czemu "żrę" a nie "jem"?
Od pół roku jestem szczęśliwą posiadaczką górnego łuku aparatu stałego, a od dwóch tygodni noszę też dolny łuk. W związku z powyższym czynności gryząco-żujące wyglądają u mnie ciut dziwnie:) O ile przyzwyczaiłam się już do jedzenia wszelkich produktów w łukiem górnym (nawet jabłka wpierdzielałam), to dolny jeszcze odrobinę mi to utrudnia.
A tu jeszcze marchew w planie diety.
Niestety zimowe warzywa nie przekonują mnie ani smakiem, ani "konsystencją". Ostatnio jak kupiłam marchew to po obraniu i pokrojeniu w słupki była prawie nie do przeżucia. Gumowa jakaś taka i wcale nie była smaczno-marchewkowa. Z tego względu postanowiłam się przerzucić na (niestety dwa razy droższe) marwitki. Tu smak jak i chrupkość jest ok.
No i wrzucam sobie teraz maciupką marcheweczkę za marcheweczką do zadrutowanej szczęki i mielę, mlaskając przy tym niemiłosiernie. Mój mężczyzna dostaje szału, jak to słyszy, ale niestety inaczej jeść nie będę. Przynajmniej do czasu, aż zapomnę, że noszę też dolny łuk aparatu :)
Pozdrawiam dziś wszystkie vitalijkowe aparatki :)