Stało się. Wracam po pięciu latach.
Pięć lat starsza i o 10 kilo cięższa.
Sporo się wydarzyło. Szmat czasu, którego nie da się skrócić w kilku zdaniach, dlatego nie będę się na razie na ten temat rozpisywać. Istotne jest to, że jestem tu z powrotem, bo muszę.
Wracam z wagą 79 kg. Jeszcze niedawno wcale nie było tak źle. Kilka miesięcy temu wyszło na jaw, że mam problemy z tarczycą i musiałam ją usunąć chirurgicznie. Nie spodziewałam się, że przełoży się to na problemy z wagą. Po dwóch miesiącach od operacji zaczęłam tyć. Mimo, że zwiększyłam ćwiczenia, poszłam do dietetyka, skonsultowałam problem z endokrynologiem... waga idzie w górę.
Nie należę do tych co się poddają i wierzę, że ciągle mogę być szczupła. Czytałam, że brak tarczycy nie oznacza nadwagi ... Aby osiągnąć sukces muszę stać się
z d y s c y p l i n o w a n a.
Stąd powrót na łono Vitalii. Jeśli po pół roku nie osiągnę choćby minimalnego sukcesu zamykam pamiętnik na Amen.