Hej :)
Dziś taki piękny dzień a ja rozwalona fizycznie i duchowo... :( Na szczęście mam cele i przyjaciół którzy stawiają mnie do pionu
Moje 60 dni wypadło całkiem nieźle tzn nie udało mi się osiągnąć celów w 100% i jestem o to wściekła na siebie bo to ja sama opychałam się śmieciowym jedzeniem żeby zagłuszyć sumienie, zamiast zrobić porządek wokół i wewnątrz siebie to zażerałam poczucie bezsensu... i te CHIPSY....
Trwało to ze 2 dni więc aż bałam się stanąć na wagę... i cóż jak się spodziewałam nie osiągnęłam 82 kg... Ale dzięki temu że mimo wszystko robiłam trochę intensywniejsze treningi to waga stanęła na etapie podsumowań.
60 Dni do Bożego Ciała:
Waga: 83kg ( -3)
Talia: 84 cm ( -3)
Biodra: 110 cm (-4)
Także tak...
Od jutra startuje moje wyzwanie -5 do Urodzin czyi 54 dni... nie wiem jak to zrobię bo dni jest mniej a założonych kilogramów więcej...
Po prostu muszę ograniczyć spotkania z koleżanką która mówi:
" Jak ja się odchudzałam to tak nie ograniczałam wszystkiego i chociaż raz w tygodniu był alkohol i chipsy albo czekolada" A ja jestem podatna na sugestie i głupie tłumaczenia...Jedynie co to nie dopijam kolorowymi sokami ani alkoholem bo w tedy na pewno zjadłabym znacznie więcej... tylko pije czystą wodę niegazowaną .
Zapraszam do mojego kolejnego wyzwania urodzinowego :)
Buziaki i Błogosławionego dnia :)
PS: Chcę jeść pysznie i zdrowo i wyglądać zdrowo i pysznie.