Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Okropności


Rozchorowałam się, ale nie tak zwyczajnie o nie, nie. Rozbolała mnie głowa do granic wytrzymałości w sobotę wieczorem i trzymało mnie całą noc. Następnego dnia ból odrobinę się zmniejszył, ale cały dzień przeleżałam. Każde wstanie (które były jedynie do toalety i po coś do picia/jedzenia) skutkowały nudnościami. Noc minęła całkiem, całkiem. Wczoraj rewolucje jelitowe pierwsza klasa. Czułam się okropnie przez ten weekend, a miało być tak pięknie. Dziś jest już dobrze, chociaż od czasu do czasu czuję jakieś skołowanie. Pojęcia nie mam czy się czymś strułam czy o co chodzi. Jednakże oczywiście zero ćwiczeń, słabo z dietą i zero chęci do czegokolwiek. Do ćwiczeń to już w ogóle. Nie wiem kiedy zacznę znowu ćwiczyć, czuję się słaba. Oczywiście zżera mnie poczucie winy, że sobie tak folguję :< 

Spadło mi po  kolejnym centymetrze z talii, brzucha i bioder. Super :) Uda natomiast chyba nie chcą być szczupłe, bo nic się nie rusza :/

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.