Zastanawiałam się nad ćwiczeniami w trakcie... tak jakbym już zapomniała jak bolesny był ostatni okres. Pierwszego dnia zwijałam się z bólu i płakałam łykając ketonal. Czasami jest lepiej, czasami gorzej, ale nie mam się co oszukiwać... przez pierwsze 2-3 dni umieram. Ból brzucha nie jest aż tak doskwierający jak mięśni nóg. Czuję jakby moje uda były zgniatane z niewiarygodną siłą, ucisk mięśni i jakby w żyłach krew nie dawała rady płynąć. No tragedia z tym okresem. Więc nie ma mowy! Nie ćwiczę w te dni. Od 4 dnia pewnie zacznę, ale pierwsze 3 daje sobie spokój bo wiem, jak się wtedy czuję.
Tak z innej beczki, bardziej ogólnie... waga ta sama, choć myślałam ze bardziej podskoczy podczas okresu, bo czuje się wtedy obolała i wzdęta. No zobaczymy jak w dalsze dni. Miałam jeden dzień z grzeszkiem, ale ciocia miała imieniny więc mały kawałek sernika (już nawet nie patrzyłam na inne czekowadowo-kremowe ciasta) wypadało zjeść. Ćwiczę, nie jem słodyczy, fast foodów i tłustych rzeczy, wczoraj rower. Dziwi mnie, że nie mam ochoty na słodycze, ale to tym lepiej dla mnie :)
Zrobiłam sobie zdjęcia w bieliźnie tzw. "przed", żeby jak już mi się uda osiągnąć cel moc porównać swoją sylwetkę.
behealthy
8 września 2014, 13:00A może spróbuj iść do ginekologa? Ja odkąd biorę tabletki prawie w ogóle nie odczuwam bólu w te dni. Wiem, że z hormonami nigdy nie wiadomo, ale jest teraz tak dużo różnych tabletek na rynku, że można znaleźć coś odpowiedniego dla siebie :)
Kazuko
8 września 2014, 13:43Kiedyś myślałam nad tabletkami, ale szczerze powiedziawszy nie jestem do końca przekonana do hormonów.