Albo "myślcie obsesyjnie, a nuż się ziści!" Tak to właśnie wyglądało w moim przypadku. Jak już wielokrotnie narzekałam, w pracy trwa sezonowy kołowrotek. Bardzo dużo do zrobienia i napięty grafik. Marzyłam o chwil wytchnienia, a wiedziałam, że owa nastąpi dopiero w grudniu i będzie to szalone trzy dni polegających na leżeniu i próbie wrócenia do równowagi. O nabraniu sił do powrotu do kołowrotka nie wspominając... I tak żyłam sobie w owym nieszczęściu, aż tu wzywa mnie kierownik i z pretensją " Czemu nie mówiłaś, że masz zaległy urlop?!" Eeeee, że co? To ja mam jakiś zaległy urlop?
Ten rok był zakręcony. Urlopu jako takiego nie miałam. Wybierałam po kilka dni na bieżące potrzeby. No i spędziłam trochę czasu na zwolnieniu, po tym, jak grzebali mi w szczęce. Byłam święcie przekonana, że jak ostało mi się jakieś żądanie to cud. A tu takie kwiatki... Urlop do wybrania na już, bo przecież musieliby mi za niego zapłacić XD
I tak oto spełniła się rzecz, o jakiej nie śmiałam marzyć. No bo jak?
To był cudowny tydzień, podczas którego zwyczajnie ODPOCZĘŁAM. Wysypiałam się, na luzie ogarniałam porządki, oglądałam anime, trochę poczytałam i przypomniałam sobie, że już niewiele mi zostało do wyszycia w robótce, którą zaczęłam bez mała z 10 lat temu :D szukałam kulinarnych inspiracji oraz zrobiłam przymiarkę do kosztorysu na wykończenie nowego mieszkania. To ostatnie będzie wymagało włożenia więcej energii niż przypuszczałam, ale na szczęście mam na to jeszcze dużo czasu.
Normalnie z takim wolnym wyruszyłabym do rodziny, przyjaciół lub wycieczkę. A raczej znając siebie połączyłabym te wszystkie rzeczy. No, ale jest, jak jest, więc postanowiłam zostać na miejscu i... to była genialna decyzja!
Dotarło też do mnie, że intuicyjnie wybieram "dobre żarcie". Komponuję posiłki pod Montignaca nie myśląc o tym zbyt wiele. Jednoczenie nie rwę włosów z głowy, gdy wpadnie do paszczy drożdżówka, czy jak ktoś przyniesie ciasto do pracy. Na utrzymaniu to idealna sprawa.
O te ostatnie kilogramy zawalczę w przyszłym roku ;) jeszcze przed przeprowadzką. Obiecuję sobie i Wam :)
Berchen
14 listopada 2020, 15:40a to fajna niespodzianka, ja mialam dwa tygodnie extra kwarantanny, na szczescie nic mnie nie zlapalo wiec sobie odpoczywalam , tez spadlo mi z nieba (na szczescie bez wirusa, hahaha).
kawonanit
16 listopada 2020, 11:09Haha faktycznie dobrze, że bez wirusa! ;)
Janzja
14 listopada 2020, 12:47Zadowolenie z tego jak jest najważniejsze :D. Ach mi wolne też sprawia tyle przyjemności jak nigdy - szok :P. Jestem na 204 odc Naruto i może do końca roku uda mi się zacząć shippuden ;). Jak jest praca to odchodzą takie przyjemności gdzieś w bok. Pomijając wszystko, to u mnie w pracy najbardziej dobijają mnie zmiany grafikowe, a tego w tym roku pełno przez ciągle l4 - chcę by ta jazda się skończyła już, nawet jeśli w robocie samej spokojnie.
kasiaa.kasiaa
14 listopada 2020, 10:56Czasami takie wyciszenie jest mega potrzebne 😊
kawonanit
16 listopada 2020, 11:10Oj tak. Dla mnie teraz to było takie drugie życie hehe bo już byłam ekstremalnie zmęczonym kłębkiem nerwów...