Wczoraj wysiedziałam na potworze 15 minut dzisiaj zamierzam ten sukces powtórzyć
Powoli, ale codziennie tej aktywności jest coraz więcej Gdybym poleciała starym schematem, to właśnie zdychałabym od zakwasów i przeklinała wszelkiego typu przysiady i inne akrobacje. Przeczekałabym dzień na regenerację, a dnia następnego stwierdziłabym, że skoro ciągle tak boli, to jestem słaba i do niczego. Co oczywiście zakończyłoby moją przygodę z ćwiczeniami...
A tak, mam w planach rowerek Całe 15 minut
Hantelkami mogłabym już machać bardziej wyczynowo, ale jedynki są za lekkie, a trójki za ciężkie...Już nie mogę się doczekać tych nowych hantli ale sama nie przytargam do domu 40 kilo....
Żarcie - przyzwoicie.
Mamy małą rewolucje w kuchni. Postanowiliśmy zrezygnować z kupnych wędlin. Rachunki za gaz mamy bardzo przyzwoite, także częste korzystanie z piekarnika nie spędzi snu z powiek A taki kawałek mięska upieczony w rękawie, mhm... poezja Do chlebka, pod ogórek kiszony - w sam raz! A tłuszczyk spod tego mięsa? Takiej zupy już dawno nie jadłam! Nawet nie przypuszczałam, że jest taka różnica w smaku rosołku z mięsa wygotowanego i wypieczonego
Hacziko
7 stycznia 2014, 22:02Oj piszesz o smakowitych rzeczach !!! Trzymam kciuki za ćwiczenia ja też muszę do nich powrócić :)
montignaczka
7 stycznia 2014, 14:58z tymi wedlinami masz rację. ja już dawno nie kupuję, bo i mnie tego nikt nie je. Za to żółtego sera musi być spora ilość :)
Syliar
7 stycznia 2014, 11:57Mojego chłopaka tata kupił sobie niedawno szynkowar... to jest dopiero poezja!!:)
lola7777
7 stycznia 2014, 10:14dzis zrob 17 minut:)... dwie minuty to nic...zroobisz?
Zaczarowana08
7 stycznia 2014, 09:53Ja juz jakiś czas temu postanowiłam takie wedlinki i mięska sama piec :) Przynajmniej wiemy co jemy, a jak smakuje