Potworny początek dzisiejszego dnia i koniec wczorańszego. Praca mnie wykończyła. Tak właściwie to jej nie cierpię. Umowę mam do połowy stycznia, więc z jednej strony jest to pocieszenie, a z drugiej stres, bo co potem??? Muszę szukać czegoś nowego, a wiem że to niestety trudne w dzisiejszych czasach. Ja nawet nie mam pomysłu na siebie:( Wczoraj w nagrodę po ciężkim dniu wieczorem pojechałam sobie na zakupy i przejechałam na pomarańczowym świetle. Było ciemno, ja zmęczona, zdepresjonowana nie zdążyłam wyhamować, albo mój mózg uznał że nie zdążę i że wbije mi się coś w moje cztery litery. Niby nic tylko, że w tym miejscu są kamery i niestety przychodzą zdjęcia z mandatami:( Taki sobie prezent na nadchodzące mikołajki zrobiłam:((( Jestem potwornie zmęczona i zdepresjonowana. Nie mam już na nic sił ostatnio. A dziś po prostu nie mogę sobie znaleść miejsca. Jakieś lęki mam i ciągle myślę o tym pie....ym pomarańczowym świetle.
Z dietą ok, ciągnę ją już drugi tydzień. Zaczełam w niedzielę 31 października i narazie się trzymam. Posiłki są nawet smaczne, no może nie wszystkie ale często modyfikuje je pod siebie, żeby jednak nie była to dla mnie kara. I nawet sporo schudłam, bo ważę teraz 71,8 kg. W pierwszym tygodniu spadło mi prawie 5 kgNigdy nie sądziłam, że to jest realne, bo nigdy tyle nie chudłam nawet w pierwszym tygodniu. Jednak wiem, że to tylko woda, tym bardziej, że w tygodniu poprzedzającym bardzo się obżerałam samym śmieciowym jedzeniem. Ale mimo wszystko taka liczba motywuje. Jedyny mój problem to brak ruchu. Nie ćwiczę wogule i może stąd ta deprecha. Wykupiłam sobie na vitali dietę z treningiem i co??? Nie ćwiczę!!! Jestem leniwa Czas ruszyć tyłek. Dziś chociaż wyjdę na szybki spacer z psem, może humor mi się poprawi.