Dzisiejszy dzień aż wionął aurą lenistwa. Nie chciało mi się po prostu nic. Przypuszczam, że winę za to ponosi niezbyt atrakcyjna pogoda, jaką mamy za oknem. Ciągle tylko wiatr i wiatr i wiatr. A teraz do wiatru matka natura dorzuciła w prezencie śnieg.
W każdym razie jak już się nic nie chce to i jakoś do obiadu raczej nie miałam dzisiaj weny twórczej. Było zatem prosto, całkiem tanio no i mimo wszystko bardzo smacznie. Co się dzisiaj przyrządziło? Pieczone udko indycze z surówką z pomidorów, papryki i sałaty polanej jogurtem naturalnym (oczywiście bez dodatku cukru i z zerową zawartością tłuszczu).