No to nie bylo mnie tu jakis czas, troche zmian, jeden z ulubionych watkow zamkniety...szkoda szkoda...cos takie zycie. Wiadomo co sie zaczyna musi sie skonczyc. Wakacje bardzo udane ogolnie. Dietowo sie nie powiodlo ale przynajmniej nie przytylam :-) Kilka przemyslen:
1) Nie rzuce jednak pracy, zagryze zeby i przetrwam te 8 miesiecy do konca. W sumie dobrze by bylo znalezc sobie jakas lekka, odmozdzajaca prace, ale jestem zbyt leniwa, zeby teraz cos zmieniac. Poza tym jak sie mam przeprowadzic do kraju w ktorym na poczatku i tak czeka mnie kariera barmanki to lepiej zbierac doswiadczenie zawodowe tutaj. Jest ciezko, nie powiem, ze nie. Nie bede juz jednak nawet walczyc o swoje. Doszlo do mnie bowiem, ze jesli zostane na stale przeniesiona do nowego dzialu to bede musiala podpisac nowy kontrakt, a ten co mam daje mi miesiac wypowiedzenia, wiec wole zostac z tym co mam.
2) Juz nigdy nie bede sie ludzic, ze moge byc czyjac motywacja/inspiracja. Jak juz pisalam wczesniej mialam umowe z moim facetem, ze on rzuca papierosy ja rzucam czekolade. Do tego jak sie zapyatam rodzicow czy im cos przywiezc z Irlandii lub Hiszpani powiedzieli, ze moge przywiezc co chce, byle nie alkohol, bo rzucaja. Tata do tego mial isc na terapie odwyku palenia. Wiec najpierw pojechalam do Hiszpani i sie okazalo, ze moj ukochany nadal pali. Tlumaczyl, ze nie mial motywacji...alc...a dla mnie on byl motywacja. Ja najwyrazniej nie jestem wystarczajaco dobrym powodem. Pierwszy kop w dupsko. Potem jade do domu, a tam tatus sobie pierwszego wieczorka piwko na stol postawil...mowie sobie naiwnie, ok moze to ze szczescia, ze corcia po roku przyjechala...tez nie. Na drugi dzien juz flaszeczka, jak mu wytknelam, ze mial rzucic to stwierdzil, ze ma do siebie slabosc. Przyznam sie szczerze, ze przez to wszystko sama zaczelam znow jesc czekolade. Wracam juz jednak do siebie i mam w dupie tych nieudacznikow. Ja dam rade. Od jutra znow zero czeko.
3)Mam strasznie zaleglosci w szkole. Staram sie je nadrabiac, ale wszystko mnie rozprasza. Ani w srode ani w czwartek nie poszlam na zajecia. To samo wczoraj. Do tego zadnego z tych wolnych wieczorow nie wykorzystalam na to zeby sie pouczyc. Zamiast tego siedzie w necie non stop. Ogladam filmy i wypisuje glupoty. Od jutra z tym koniec. Czas wziasc sie za siebie. Zaraz dokoncze prace zaliczeniowa i powtorze sobie hiszpanski.
4) Musze znow zaczac chodzic na silownie. Znalazlam jedna blisko mnie i chyba sie zapisze. Musze sie tylko dowiedziec, czy moge placic za miesiac czy musze umowe na rok podpisac, bo jak umowa to odpada, bo ja zostaje tu tylko 8 miesiecy i bedzie to strata pieniedzy. Podaoba mi sie ich rozklad zajec. Jest tak rozplanowany, ze moglabym na zajecia 4 razy w tyg. chodzic. Gdzie na innej pobliskiej tylko 2. Wiem jednak, ze na tej drugiej mozna placic nawet za pojedyncze zajecia, wiec ta kwestia jest kuszaca.
5) Kupilam sukienke na sylwestra - dla motywacji wzielam rozmiar mniejsza. Teraz nie mam wyjscia. Do wielkiego dnia zostal miesiac. Od jutra rygor dieta i zero opierdalactwa. Musze sie tez pilnowac w swieta. Mielismy na cale swieta wyjechac na narty niestety Carlosa rodzice nalegali, ze po 4 latach Carlos moglby jednak spedzic swieta z rodzina...takze musze zasiasc do rodzinnego obiadu. A najgorsze jest to, ze bede sie tam czula jak kosmita z innej galaktyki. Bo nawet z moim minimalny hiszpanskim nie bede ich w stanie zrozumiec, bo oni wszyscy mowia po katalonsku. Dostalam wybor ze albo pojde z nim i sie zaraz po obiedzie zmyjemy, albo zostane sama w domu i on pojdzie na obiad beze mnie czego powiedzial, ze nie chce zrobic. Czyli musze isc, bo tez nie chce zeby nie wiadomo co o mnie pomysleli. Grrr...zgroza pozanawac rodzine faceta. Ale sa tez dobre strony...nie zrobie z siebie idiotki gadajac bzdury bo i tak nie bede z nikim mogla pogadac.
Jak ja bym chciala, zeby ten balagan byl latwiejszy do ogarniecia... :-(
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Cocainegirl16
30 listopada 2009, 20:08Nareszcie ktoś przyznał, że naprawde na 1 zdj jestem szczuplejsza. A tak swoją drogą to nie przesadzam. Szkoda, że nie mam żadnego zdjęcia które naprawde ukazałoby minusy mojej figury. Niestety ja zawsze działam szybko - jesli widze takie zdjęcie to od razu je usuwam zeby przypadkiem ktoś go nie zauwazyl....
RednailGirl
30 listopada 2009, 17:02No nareszcie wróciłaś! Brakowało mi tu ciebie ;D Ten nowy wątek z punktami nazywa się "Schudnijmy razem od 30.11-10.01.2010r:)) " No a teraz przejdę do twojego wpisu ;D zawsze się głowie gdzie ty jesteś i co robisz! TZN. mieszkasz w Irlandi tak? tam studiujesz i pracujesz a za 8 miesięcy jedziesz do Hiszpani? Wiesz nie musisz być niczyją inspiracją bo człowiek jak nie chce to i tak nic ze sobą nie zrobi ja próbowałam wspomóc tatę w rzucaniu palenia - marny efekt także wiesz liczy sie ich chęć ;D A ty do roboty i koniec z czekoladą! Szkołe nadrobisz! Ale ci powiem że sama teraz mam zaległości w szkole przez tygodniową nieobecność i właśnie taki mozolny zapał do nauki tzn filmy zamiast książek ;D Co do sukienuchy na sylwka to jaką sobie kupiłaś?:D I dobra motywacja teraz już na pewno nie dasz sobie przytyć! A co do świąt to spójrz na to inaczej będziesz wśród kochającej się rodziny będzie miło nie musisz rozumieć ich języka żeby ich zrozumieć :) Ważne że będziecie razem!
sunrise82
30 listopada 2009, 09:45wypad napewno się udał.. kurcze mi jakoś też cieżko sie zabrać do czegokolwiek. Nic, no trzeba się zebrać w kupe i do przodu. Nie jedz czekolady ona nie dobra jest :P pozdrawiam
innocent88
29 listopada 2009, 21:27Rób wszystko dla siebie, to podstawa! Satysfakcja z tego tez bedzie Twoja, nie taty czy faceta. Szkołe nadrobisz, ja tez zawsze przed sesja sie budze. Prace przezyjesz, juz niedlugo:)) Tez chce sukienke na Sylwestra:(