Niech mnie ktos stad zabierze i zamknie w pokoiku bez klamek. Please!!! Ogolnie historie zaczne od tego, ze mamy z C. nowy samochod. Audi 100 S4. Przepiekny, ogromny samochod. Benzyny bedzie ssal jak niemowle cycka, ale niewazne. Dostalismy go za darmo, bo C. pracuje w warsztacie i tam przyszedl koles i mowi, ze musi sie pozbyc samochodu, bo konczy mu sie umowa na jedno z miejsc parkingowych, nie chce go sprzedawac, ale odda w dobre rece. C. sie w sumie duzo nie zastanawial i wzial...samochod mial byc dla tescia, ale ten zaczal marudzic, ze za duzy, ze za drogi i bla bla bla....No to porozmawialismy z C. i stwierdzilismy, ze ok skoro on go nie chce to my go wezmiemy. Samochod jest w baaardzo dobrym stanie. Trzeba jakies dwie rzeczy wymienic, ale to nic powaznego i C. moze to sam zrobic, wiec bedziemy musieli zaplacic tylko za czesci ok 100EUR. Zreszta niewazne. Samochod nie ma byc juz dla tescia, ale ten i tak marudzi, ze nas na ten samochod nie stac i jak my zamierzamy mu zaplacic za mieszkanie na koniec miesiaca jak wydamy teraz tyle na auto. C. oczywscie juz sie humor popsul bo tatko gledzi. Ja mu powiedzialam, zeby sie nie martwil, to nasza decyzja i tesc moze nas w trabke cmoknac, bo to nasza sprawa jak wyrobimy finansowo. No to C. znow uhahany chodzi i zaproponowal, zebym dzisiaj rano pojechala z nim do pracy i zobaczyla autko. Wiec pojechalam, autko pierwsza klasa, zakochalam sie od pierwszego wejrzenia. Wiadomo, bedzie pic benzyne jak alkoholik, ale ktory samochod nie pije.... No i tu zaczyna sie historia wariacka. Z warsztatu wyszlam o 9, tak jak chlopaki zaczynaja prace. Pociag spowrotem do domu mialam o 9.05, wszystko fajnie. Ogolnie ze stacji pociagow do centrum miasta jest 30 min z buta wpod gorke, wiec sobie mysle poczekam na autobus. Po 20 min sprawdzilam rozklad i patrze ok 5min i mam busa. Zaczelam sobie rozmawiac z 2 przemilymi paniami na przystanku i uswiadomily mi, ze spojrzalam na zly rozklad i ze autobus nie przyjedzie przez kolejne 30 min....Juz mi cisnienie skoczylo, bo smarnowalam 20 min a moglam byc juz w polowie drogi. No nic, ruszylam z buta, przy tym skwarze pot sie z czola leje jak woda z hydrantu. Doczlapalam sie do centrum przed autobusem. Rano nie zdarzylam zjesc sniadania, wiec poszlam do sklepu, zeby cos w szamac. Wczesniej musialam tez wybrac pieniadze z bankomatu, a bankomat odmowil posluszenstwa...kupilam wkoncu jakies ciastko i nestea. I sobie mysle, ze jak juz tu jestem to moge skoczyc do drogerii po wosk...oczywiscie z drogerii wyszlam z wszystkim poza woskiem....Zycie. Na koniec o godzinie 10.45 (przypominam, ze warsztat opuscilam o 9 - pociag 9.05, w mojej miejscowosci bylam o 9.10) I w domu czeka na mnie: zmywarka do wyladowania, ktora sama musialam rano nastawic, jedno pranie do poskladania, drugie do nastawienia. Gulasz ktorego nie zjadla, a chcialam dac mojej kici, bo to samo miesko, wyladowal w koszu na smieci, a tesc...tesc wyciagniety na kanapie w salonie. No zesz k*** by to... Pyta sie gdzie bylam. No to mowie, ze pojechalam zobaczyc samochod i ze bardzo mi sie podoba.
-'No ale wiesz, on bardzo duzy jest'
-'Tak, wiem, i taki mi sie podoba'
Krotko ucielam marudzenie. Po wszystkim posortowalam pranie, ukladam rzeczy do szafy i tam brakuje mi C. kuszulek. Jeszcze wczoraj byly 4 dzisiaj nie ma ani jednej. Patrze jedna jest w praniu, druga ubral C. a gdzie reszta? Podejrzewam, ze tatus sobie wzial...bo ma taka manie podpierdzialania C. ubran. Jak sam idzie na zakupy to ciezko mu wmowic, zeby sobie cos fajnego kupil, ale potem kradnie ubrania z naszej szafy. Nie potwierdzilam jeszcze tej informacji, C. nie odpowiedzial jeszcze na mojego esa, ale jesli sie moja teoria potwierdzi to sie grubo wsciekne. No dobra, musze konczyc marudzenie narazie, bo trzeba pranie z pralki wyciagnac.....ehhh
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Lahavana
15 lipca 2010, 19:17Właśnie, najlepiej nie mieszkać z teściami, nawet nie chcę ze swoimi rodzicami. Wolę być na swoim i sama podejmować decyzję i uczyć się na błędach, żeby potem nie było "a nie mówiłem/am". Dasz radę, :)
Cocainegirl16
15 lipca 2010, 14:26Nigdy nie chcę mieszkać z przyszłymi teściami! Ojjj! A samochodzik faktycznie ładny, oglądałam na internecie :)
RedTea
15 lipca 2010, 13:53ja tez mam dzis dzien marudzenia,a le ale otrzasamy sie i bierzemy do pracy z usmiechem na ustach :) a auto jaki ma kolor?