Właśnie przeczytałam mój ostatni wpis sprzed 2 tygodni. Został w szkicach. Przypuszczam, że miałam zamiar coś dopisać i czekał na swoją porę. No to się doczekał. Tyle w temacie systematyczności.
Zasada nr 1 - nie oszukiwać siebie! Przyznaję więc z zażenowaniem, że wszystkie ambitne plany pozostały w fazie planów. Żałosne. Przez ostatni tydzień ferii były u mnie dzieci brata! Mała T. - 10 lat i wielki już J - 13 wiosen. Są absolutnie fantastyczni. Uwielbiam spędzać z nimi czas, więc wzięłam dwa dni urlopu, do przedłużonego weekendu i feriowaliśmy się na całego. Dieta nie istniała. Królowało za to słodkie lenistwo i szaleństwa. Jestem więcej niż pewna, że jutro na wadze zagrają POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI. Chwytam więc znów za wodze i mocno ściskam ostrogi. Cel pozostaje ten sam. Być szczupłą, sprawną i zdrową. Na początku maja T. ma komunię, chciałabym ładnie wyglądać. To 2,5 miesiąca. Myślę, że 10kg mniej jest osiągalne.
Ruszam do kuchni przemyśleć i przygotować menu do pracy. Bez tego lecę z szerokim nurtem głupio wrzucanych kalorii.