Zgodnie z zapowiedzą wskoczyłam rano na wagę. Bez specjalnych oczekiwań i w dodatku na wpół śpiąc. Ależ mi się oko otworzyło szybko gdy zobaczyłam wynik! Fajnie, bardzo się cieszę, że start jest taki dobry. To niewątpliwie dodaje skrzydeł.
Wczoraj "obczytując" się w pamiętnikach Braci i Sióstr Chudnących, trafiłam na informacje o aplikacji na telefon obliczającej kalorie, powiązanej z Vitalią. Wspomniałam już, że zliczając zeszłotygodniowe menu i klikając po dziwnych kalkulatorach straciłam nieco nerwów. Dziś rano ściągnęłam rzeczoną aplikację. Na razie Fitatu wydaje mi się super. Zobaczymy na koniec dnia.
Zapomniałam, że umówiłam się dziś z przyjaciółką. Zapewne z moich popołudniowych planów jadłospisowych nic nie wyjdzie. Już wiem,że nie będę miała czasu po pracy ugotować i zjeść. Wrzucę więc jabłko z jogurtem, a na ploty zaparkujemy w jakiejś sałatkowni. :) Moja G. też od czasu do czasu walczy z kilogramami, choć dla mnie jest doskonała. Pewnie i o tym dziś będzie rozmowa, choć nie widziałyśmy się wieki, a czasu zawsze za mało.
Ten poranny pomiar, apka ułatwiająca życie... Dobrze się czuję.
nesi25
25 stycznia 2016, 14:22Ja też używam tej aplikacji i wydaje się być ok :)