Założyłam, że bez szaleństw! Nie będę wyrzucać zawartości lodówki - z resztą nie ma w niej skandalicznie grzesznych produktów. Staram się być przygotowana na następny dzień. Jeśli nie przygotowuję "prowiantu" do pracy wieczorem, to przynajmniej mam przemyślane menu. W ten sposób unikam wrzucania "byle czego".
Na razie zapisuję to co zjadam w kalendarzu. W weekend gdy znajdę chwilę wolnego czasu, podliczę wartości kaloryczne tego co zjadłam. Dla własnego rozeznania. Ograniczam wielkość porcji, ale po ciągu świąteczno-sylwestrowo-noworocznym żołądek rozepchany, a oczy rozpasane. Nie jest łatwo. Jednak trzymam się zasady 5 posiłków, w moim przypadku do 3 godziny, ostatni o 19:00. Przyjęłam taką granicę.
Najtrudniej z ćwiczeniami. Zorganizowałam inaczej przestrzeń. Mam już miejsce na rozłożenie maty i ustawiłam rowerek treningowego, który ostatnio kurzył się w kącie. Tylko rytmu złapać nie mogłam przez te dwa dni. Przyznaję z ręką na sercu - nie ćwiczyłam! :( KONIECZNIE DO ZMIANY!
Plan na dziś. 30 min rowerek i seria z wybraną trenerką na You Tube. Lubię Mel B, mam jej płytę. Ma temperament, który mi odpowiada. Niestety uwielbiana przez tłumy Ewa Chodakowska, dla mnie ma energię życiową ameby. Bardziej mnie usypia niż motywuje. Ale każdy musi znaleźć swój styl. Ostatnio poczytałam trochę blog Ani Lewandowskiej i podoba mi się jej podejście do treningu.
Jeszcze jedno. Zima rozgościła się na dobre. Wracając po pracy do domu, człowiek jest zmarznięty i głodny. Żeby nie zjadać byle czego w oczekiwaniu na obiad i jednocześnie zjeść o odpowiedniej porze, postanowiłam gotować "na zapas", przynajmniej na dwa dni. Głównie niskokaloryczne, ale treściwe zupy, potrawki do brązowego ryżu itp.
Dziś Dzień Babci, wiec dzisiejszy obiad funduje Moja Najukochańsza Babcia! Będzie barszcz biały, którego jest mistrzynią. Kocham ją niemożliwie :) i już się cieszę na to popołudnie.