tak wiec juz dobre 3 miechy kraze miedzy 67,2-69 kilo, ponizej 67,2 jeszcze ani razu niespadlo, dzisiaj opisze wam moja historie zwiazana z waga.
tak wiec w 2005 roku jak przylecialam do anglii wazylam 56 kilo, w ciagu 3 pierwszych lat przytlam do wagi 73kilo, z ta wlasnie waga w styczniu 2008roku zaczelam sie odchudzac przed slubem ktory odbyl sie 20 wrzesnia 2008, wtedy wazylam 64kilo i to byl muj sukces, pomimo ze niebylam chuda to dpobrze sie czulam w swojej skorze, mialam plaski brzuszek i byulo oki, w tydzien po slubie dowiedzialam sie ze jestem w ciazy:) tak wiec przez pierwsze 5 miesiecy nieprzytylam za wiele, dopiero z chwila rzucenia palenia raptownie przytylam bo jadlam o wiele za wiele;/ w dzien porodu wazylam 89kilo a 3 dni po 82kg, mialam cesarke wiec niemoglam odrazu cwiczyc, przez 3 miechy zeszlam do wagi 76 kilo i z ta waga zaczelam prowadzic pamietnik na vitalii, i jestem tu nadal:)
niewiem czy uda mi sie osiagnac moj cel z paseczka i szczerze w to zaczelam watpic;/ moj brzuch juz nigdy niebedzie idealny, mam falde skory(pozostalosci po ciazy ) i mase rozstepow;/ ale sa tez tego dobre strony:) mam przeciez wspanialego synka:)
najgorsze jest to ze moj maz calkowice mnie akceptuje i gorzej mi sie zmotywowac;/ on sam stara sie troche schudnac, juz ma 11,8kg za soba, brawo dla niego:)
udanej niedzieli wam zycze:)
aguska1981
26 lipca 2010, 20:39ladny wynik! i glowa do gory - Ty tez dasz rade! wierze w Ciebie:) a moze zrobcie sobie z mezem takie "zawody" w odchudzaniu, tj kto np wiecej schudl w danym miesiacu ten ma wolne popoludnie, a przegrany sprzata w calym domu, albo kto wymysli smaczniejsza lekkostrawna potrawe itp mozecie razem zachecac sie do odchudzania i nawzajem sie motywowac, razem zawsze razniej!:):)
pablosz
26 lipca 2010, 07:22nie poddawaja się, je tez mam taki porblem ze maż mnie kaceptuje z moją wagą, a ja z jednej strony sie ciesze z tego ale z drugiej mam małą determinacje w zrzucaniu kilosów. No i tak wacham sie w granicach 70-72 kg przy wzroscie 166 fatelanie wygladami sie czuje. Dlatego walczmy walczmy. Pozdrawiam
monisssiaaa
24 lipca 2010, 23:07Gratulacje dla męża, ale Ty też dasz radę!! Trzymam kciuki...
Bogna1981
24 lipca 2010, 21:01dz za rade. slub w maju/2011. tren jest podpinany-inaczej nie wyobrazalabym tancow i gdzyby pogoda nie sprzyjala ciezko by bylo. ty mialas z trenem bez podpiecia? hm, to ciezko. mam nadzieje ze dam rade w 8cm-zawsze do takich przywyklam chodzic i tanczyc, a ponczochy-chyba najwygodniejsze choc samnosne-jak sie noga spoci to silikony odparzaja. ?nie lubie ich