Ostatnio waga nie wzrasta, a nawet spada dzięki stresowi, jaki mi fundują podczas rozmów rekrutacyjnych. Czy może sobie ktoś wyobrazić, że do pracy na słuchawkach - po angielsku co prawda - byłam na 5 rozmowach rekrutacyjnych? Rozmawiałam przez tel, skypa, face to face razy chyba już z większością kierowników. I co? i na koniec usłyszałam, że dadzą znać, ale pani dyrektor HR nie lubi się ograniczać czasowo. Więc dadzą, a ja mam czekać. Tydzień, miesiąc, pół roku? No wkurza mnie to okropnie, a jakbym nie miała co do gara włożyć?
zero etyki i jakiegos takiego podejścia fair play. Ja to jeszcze mam co do gara włożyć bo do pracy wracam dopiero we wrześniu, więc 80% pensji leci, ale zawsze to coś.
W każdym bądź razie robię sobie teraz rachunek sumienia i pytam czy tak samo się zachowywałam, kiedy ja pracowałam jako specjalista ds. rekrutacji? I w sumie stwierdzam, że nie! Zawsze była odpowiedź, nawet negatywna, ale była. Jak trzeba było czekać na stanowisko wprost mówiłam, że trzeba będzie poczekać, więc jakby ktoś miał inną propozycję niech bierze. Rekruterzy powinni najpierw być dwa lata bezrobotni, żeby zacząć ludzi szanować.
A poza tym to jesteśmy już z panną hanną zdrowe, moce nam wracają, więc pewnie od poniedziałku ruszam again na siłkę:)
Kwiatki na dzień kobiet sama sobie wczoraj wybrałam w Lidlu, sama zapłaciłam, a luby zakupy zaniósł do domu:) Takie fioletowe tulipany - całkiem ładne:)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
anamy
8 marca 2014, 20:04Ja to już nawet tracę nadzieję, że tu coś znajdę ( o pracę chodzi) bo serio wszędzie po znajomościach. Wiesz, ja to jakoś nigdy za tulipanami nie przepadałam, bo dla mnie to taki nie kwiatki, ale fioletowe to nawet, nawet... :)