Po mglistym i zimnym poranku popołudniowe promienie słońca działają jak cudowny balsam na wszystkie bolączki :-) Właśnie zaliczyłam spacer z potomstwem i psicą (która napadła na kota i nie chciała zrezygnować z oblężenia drzewa, na którym kiciuś się schronił). Nazbieraliśmy orzechów, gruszek, liści w różnych kolorach, żołędzi, głogu i owoców dzikiej róży. Teraz dzieciaki kleją na kartkach kompozycje jesienne. Kleju mają więcej na sobie, niż na tych kompozycjach, ale ta radość tworzenia...
Ja sobie odpoczywam, bo poranek spędziłam na porządkowaniu stajenki (nie Augiasza bynajmniej, ale...) mojej córci. Uświadomiłam sobie z przerażeniem, że moja czterolatka ma wszystko wszędzie, czyli kredki, lalki, papierki, farbki, pędzelki, misie, spinki, korale, klocki, naklejki....długo by wymieniać...wymieszane razem i ten mix poupychany jest we wszelkich możliwych szafkach, pudłach, szufladach, w garderobie... Jednym słowem POTWORNA BAŁAGANIARA. Chyba przegapiłam jakiś moment w jej rozwoju. Zadałam więc sobie trud posortowania tych rupieci, połowę wyrzuciłam (konspiracyjnie i nieodwołalnie do kontenera za domem, bo córcia lubi wygrzebywać skarby z kosza na śmieci), pokazałam małej, gdzie co ma leżeć i pilnuję teraz jak doberman, żeby wszystko wracało na swoje miejsce. Podejrzewam, że to trochę potrwa, zanim wejdzie jej w nawyk robienie porządków, ale za 2 miesiące nie będę zdolna do takiego wysiłku, jak ogarnianie chaosu po wszystkich domownikach. Każdy musi pilnować swojej działki :-)
W planach na wieczór jeszcze kisiel dyniowo-gruszkowo-jabłkowy dla wszystkich spragnionych naturalnej słodyczy :-D i zamykam kuchnię :-)
Dziękuję za komplementy. Z tą moją mądrością, to bywa różnie :-D Kiedyś przyjaciółka stwierdziła, że powinnam pracować w poradni życia. A ja na to, że to nie jest dobry pomysł, bo ludzie walili by drzwiami i oknami. A to dlatego, że mam niedobry zwyczaj mówienia innym, co mają robić. Bo sporo ludzi pragnie, aby ktoś za nich podjął decyzję, podał gotową receptę i jednocześnie zdjął z nich odpowiedzialność za ich własne życie. Więc lepiej, że nie ma mnie w takiej poradni... Zaraz bym się wzięła za naprawianie świata i niezły wyszedłby młyn :-D. Lepiej być już tą czarownicą na własnym podwórku...
Słońca na jutro wam życzę!
P.S. Czytałam kiedyś wspomnienia wojenne Karoliny Lanckorońskiej (nie pamiętam dokładnego tytułu). Pani owa spędziła kilka miesięcy w więziennej celi, w której stłoczona była spora liczba kobiet różnego stanu i pochodzenia. W więzieniu panował głód, bo Niemcy nie fatygowali się żywieniem więźniów. I pani Karolina nie skarży się na koszmar powolnej śmierci głodowej, tylko na tortury psychiczne: jej współtowarzyszki niedoli przez wiele tygodni miały tylko jeden temat rozmów: jedzenie. Gadały o przepisach, wspominały obfite stoły na imprezach, zdradzały sobie receptury, planowały, co ugotują, jakie produkty są najsmaczniejsze i z czym je łączyć.... Zero innych zainteresowań. Pani Karolina, arystokratka, zajmowała sobie umysł zupełnie innymi tematami, które pomagały jej trzymać sie psychicznie, ale gadanie tych prostych kobiet skutecznie jej w tym przeszkadzało. Z głodu w końcu nie umarły. Ale samo zjawisko mnie zastanowiło.
Bo zdałam sobie sprawę, że kiedy w moim życiu zdarzały się dłuższe okresy przymusowej lub dobrowolnej abstynencji kulinarnej, robiłam to samo: gadałam o jedzeniu, gotowaniu, gromadziłam przepisy na zaś... To był nieświadomy odruch.
Teraz jest inaczej: szukam tematów zastępczych :-D
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
aneczka102
22 października 2009, 07:45Ja czytałam kiedyś artykuł o myśleniu ludzi chudych i grubych. Grubaski spędzają na myśleniu o żarełku o wiele więcej czasu niż szczupli. To co dla szczupłych jest normalna czynnością, dla grubasków jest albo wielkim celebrowaniem, albo kilkugodzinnymi negocjacjami z samym sobą, albo wielkim wyrzutem sumienia. A ludzie na diecie myślą o jedzeniu może nawet jeszcze więcej. Takie szukanie tematów zastępczych to dobry pomysł - tylko zapanuj nad głodnym umysłem!!
calineczkazbajki
21 października 2009, 23:48bo tej Twojej czterolatce przecież wszystko się może przydać ... i gdzie nie zajrzy tam coś znajdzie :)
alldonka
21 października 2009, 20:44DZIEKUJE ze przyjęlaś moje zaproszenie :) przeczytałam wczoraj caly Twoj pamietnik i doszlam do wiosku ze jestes fajna babka :)) A teściowa ..no ...jakby moja blizniaczke miala ;)))))