Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
zalegam


w łożu....
Kręgosłup boli w każdej pozycji oprócz leżącej. Ściągnęłam się tylko nakarmić rodzinę i wrzuciłam szybką drożdżówkę ze śliwkami do piekarnika. Po godzinie sam się wyłączył. Jak odwiedziłam ponownie kuchnię, pół drożdżówki już nie było. I to nie pies....
Małżonek wyżywa się w garażu. Rozgrzebał mój samochód, bo coś okrutnie mu łomotało w tylnym kole. Stwierdził, że koła mi nie odpadły tylko dlatego, że konstrukcja samochodu zabezpieczała koło przed zsunięciem się z osi. Miałam szczęście i już. Ale teraz dwa łożyska do wymiany, a mój domowy mechanik twierdzi, że nie może sam tego naprawić, bo nie ma odpowiedniego sprzętu. Więc jestem bez samochodu na nie wiadomo, jak długo. Koszmar, bo do szkoły po dzieci 6 km, a do autobusu daleko. I jeszcze chodzić nie bardzo mogę......
Wrócił temat samochodu, który chce nam wcisnąć teściowa. Po wielotygodniowych przepychankach i walce na rozpaczliwe argumenty zgodziłam się, ale pod warunkiem, że za niego zapłacimy. Dzięki temu nie będzie mi teściowa w oczy wypominać jak to wzszystko jej zawdzięczamy, a jak go rozwalę przy pierwszej okazji, to nie będzie się miała prawa odezwać.  Zresztą pamiętając jej słowa, będę tym samochodem jeździć po jej trupie, więc chyba lepiej nie będę w ogóle do niego wsiadać, bo a nuż się spełni jej przepowiednia ?
Ale jak sobie pomyślę, że to gówno, które mnie kosztowało tyle nerwów i przykrości, będzie stało w moim garażu, to mi się słabo robi....... Nawet, jak za niego zapłacimy. Ale cóż...to się nazywa zło konieczne w naszym wypadku.
 Mój małżonek nie ma takich obiekcji. Twierdzi, że ten samochód mamusia kupiła za jego ciężką harówę i należy mu się on jak psu buda. Gdyby przez te parę lat, co tyrał u niej w polu za nic, przepracował gdziekolwiek indziej, miałby nie tylko porządny samochód, ale i własne mieszkanie (Całe szczęście, że uciekł w porę ).
A teraz, jak już ponarzekałam i zlałam żółć zalegającą w  wątrobie, biorę prysznic i wracam do łóżka. Czeka tam stosik książek o miłości, bo taki temat mnie akurat teraz kręci :-). Takie sobie "zamiast", bo po ostatniej wizycie u ginekologa zostało mi tylko erotyczne gawędziarstwo....No cóż, słowo lekarza rzecz święta...
  • Lilith123

    Lilith123

    7 września 2009, 09:14

    Mi kręgosłup też nawala, ale na szczęście pomaga spokojny spacer i masaż, za to z leżeniem mam problem i daję radę tylko na boczku... Pozdrowionka!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.