Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Tylko spokojnie...


Relaksuję się. Powtarzam sobie, że świat jest piękny, ludzie życzliwi i tylko wyjątki potwierdzają tę regułę. Od wczorajszego wieczoru próbuję przepracować w sobie przykrą konfrontację z moją teściową.
Zaproszeni teściowie zostali na wesele mojego brata. Na prośbę zamieszczoną na zaproszeniu, żeby potwierdzić swój udział, nie zareagowali. Więc poproszona przez brata zapytałam osobiście. To było miesiąc temu i odpowiedź była: "Tak, oczywiście, kupujemy specjalnie samochód, żeby się jakoś zaprezentować, i żeby było wygodnie na dłuższą trasę. Na pewno jedziemy." Wesele jest w górach, piękne tereny i środek wakacji. Myślałam: zrobią sobie fajną wycieczkę... Poprosili o rezerwację w miejscowym hotelu, bo to daleki wyjazd.
Dwa tygodnie temu kupili samochód. Na kredyt, czarne audi z jasną tapicerką i klimatyzacją. W domu maja już 4 inne samochody, które stoją nieużywane. Moim zdaniem teść zgodził się na to snobistyczne szaleństwo teściowej, bo to było warunkiem wyjazdu na wesele, a jemu na imprezie bardzo zależało.
Wczoraj poszłam do nich powiedzieć im, gdzie jest hotel i przekazać szczegóły rezerwacji. Wszystko załatwiał mój brat.
Teściowa wypadła na mnie z wielką.... mordą. To chyba najbardziej adekwatne, choć brutalne określenie. Bo co ja sobie wyobrażam, że ona pojedzie z takimi bolącymi nogami na taki potworny upał (klimatyzacja!) na taką daleką trasę! W ogóle co to za bezczelne przypuszczenie, że ona taka zchorowana i obolała będzie się tułać po jakichś hotelach z powodu jakiegoś tam wesela....
Za jej plecami stał teść. Jego oczy robiły się coraz większe i większe...
Odwróciłam się bez słowa i wyszłam. Zaraz za drzwiami się rozpłakałam. Przyszedł teść i przepraszał mnie za tą głupią babę i stwierdził, że spodziewał się takiego obrotu sprawy, że jej chodziło o wymuszenie na nim kredytu na samochód, że wesele to był dogodny przygodny pretekst...
Nie mogła cholera powiedzieć tydzień wcześniej, że rezygnuje?!!!
Zadzwoniłam do brata. Nie da się już odwołać rezerwacji. I ilość gości w lokalu zapłacona. Mąż stwierdził, że bierzemy koszty na siebie i się przehotelujemy. I też mu wstyd... za własną matkę...
Wszystko odbyło się w takim stylu, że nadal nie moge się pozbierać. I strasznie mi przykro, że ona zachowuje się jak rozwydrzone kapryśne dziecko, a wszystko skupiło się na mnie. Nie jestem odporna na przejawy ludzkiego egoizmu. Więc sobie cichutko to próbuję przepracować w sobie.
Dzisiaj teściowa zaproponowała mojemu mężowi jeden ze stojących bezużytecznie samochodów. To stare cinqeccento (?), które stoi w garażu przez ostatnie 4 lata. Powiedział, żeby go sobie sprzedała, bo on ma czym jeździć. Więc dowiedział się, że ten jego stary grat się lada moment rozpadnie i że wstyd takim czymś jeździć. Jak mąż wrócił po tej rozmowie, trzęsły mu się ręce. A to bardzo spokojny i opanowany facet. Ten jego stary grat to ukochany duży fiat, którego pieści z miłością kolekcjonerską od wielu lat i jest z niego dumny. A ona mu taki tekst...
Mam taką wielką... takie coś w gardle, co nie pozwala swobodnie oddychać. Wystawiłam na balkon psa. Teściowa się go boi, więc się nie pojawi. A ja mam zamiar jej unikać jak najdłużej, bo się boję, że mi to coś w gardle zejdzie niżej i wyleję jej na głowę całą uzbieraną za jej przyczyną żółć. A dużo tego i na różne tematy, bo zbiera się od bardzo dawna. A hamuję się, bo myślę sobie, że nie chcę zejść na jej poziom...darcia mordy. Bo o normalnej rozmowie w jej przypadku można tylko pomarzyć.
Może zna ktoś sposób na bezpieczne odreagowanie? Żeby wilka nie zabić i owca nerwicy nie dostała?
Na szczęście dzieci dziś moje zachowują się jak anioły. Widzą moje przygnębienie i znoszą mi co trochę prezenty. A to szminkę z błota i trawy, a to serce z gazety, a to perfumy z mydła i proszku do prania... Kochane są...

  • kasiapelasia34

    kasiapelasia34

    30 lipca 2009, 17:56

    Calineczkozbajki, tego właśnie mi trzeba było! Już się zbieram w sobie. Nie będzie mi babsko zasłaniało słońca :-)

  • calineczkazbajki

    calineczkazbajki

    30 lipca 2009, 16:00

    wiesz... ja kiedys tez tak przezywałam rozmowy,,,, az pewnego pieknego dnia zdałam sobie sprawe , ze obce osoby mają wpływ na to jaki ja mam humor ! Czyli to od ( w Twoim przypadku) Twojej teściowej zależy jaki masz humor ???? Dzieki zrozumieniu tego , nauczyłam sie robic kaczkę ( i spływa po mnie jak po kaczce) ,,,oraz nauczyłam sie odpowiadac .... tzn w przypadku Twojej teściowej powiedziałabym do niej bardzoo ale to bardzoo spokojnie: <span style="text-decoration: underline;"> Następnym razem niech Pani </span> ( bo przeciez to obca osoba) z gęby dupy nie robi :) albo cos o bardzo podobnym znaczeniu :) </span><br><br> Zajmijcie sie czyms przyjemnym , bo zycie cudne jest :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.