Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wakacje się kończą....


I nie chodzi mi tu o moje wakacje, bo w porównaniu z wieloma z Was, to ja mam wakacje permanentne. Dla dzieci się kończą...
Cudnie jest móc się budzić rano bez budzika, zjeść leniwe śniadanie, wypić kawę bez pośpiechu...
Nie stać w korkach w drodze do szkoły.... Nie wysłuchiwać przemówień wychowawców, nie wciskać w tryby machiny szkolnej swoich dzieci...
Bo taka domowa maszyna to w miarę nieskomplikowana, ale jak tryby tej domowej muszą się zazębić z trybami tej szkolnej, to nie raz zazgrzyta...
Cudnie jest ... Jeszcze aż ! osiem dni :-)

Ponieważ snujemy się leniwie przez wakacje, moja teściowa postanowiła przerwać moją błogość. Na moim balkonie wyrosła wieża ze skrzynek, w nich pomiodory, ogórki, papryka, cukinia, buraczki, dynia, cebula, czosnek.... "Kasiu, ja nie mam czasu, zrób coś z tym, bo się zmarnuje..." No cóż, jak trzeba, to trzeba....
Zima tuż tuż, brzozy przed domem zaczynają gubić liście... Niebo takie piękne nocami... Księżyc się kurczy, można szukać dalekich gwiazd....
Marzy mi się teleskop... Takie marzenie z dzieciństwa. Żeby uciec tam, gdzie nie ma ludzi, żadnych. Takie nieskazitelnie dzikie przestrzenie, zimna pustka i cisza ....

Tu ziemia!!!! Dzieci wołają jeść! Znowu....

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.