Uff, choć miałam poważne wątpliwości na ten temat, udało nam się nie przytyć bardzo mocno z okazji świąt. Przybyło mi tylko 0,1 kg, a Dużemu 0,5 kg (wyniki w dniu cotygodniowego ważenia, 4 dni po świętach). Myślę że to tylko dzięki temu, że zaraz po Wielkanocy wdrożyliśmy z powrotem dobre nawyki.
Zastanawiam się co znaczy takie trzydniowe inne jedzenie dla mojego organizmu. Po różnych problemach gastrycznych na pewno poczułam, że się zbuntował. No trudno, teraz na nowo dajemy sobie dawki dietetycznego, chudego i niesłodkiego jedzenia.
Wczoraj wspólnie rozpoczęliśmy sezon rowerowy i z przyjemnością stwierdziłam, że domowe ćwiczenia z programem vitalii znacznie poprawiły moją kondycję. To duża nagroda za nieco nudnawe posapywania z poziomu podłogi, które uskuteczniam dwa razy w tygodniu.
Oby motywacja nam dopisywała bo do maja chcemy pożegnać jeszcze parę kilo, tak aby na wyjeździe do mojego brata znów trochę poczuć przyjemności niedietetycznego jedzenia. A szykują się prawdziwe cuda kulinarne, mniammm
Grazia1812
13 kwietnia 2015, 21:45Ja też trzymam