Małgoniu napewno przeczytasz, dziekuję że wierzysz we mnie i chyba ja wreszcie wierzę w siebie czasami sama nie mogę uwierzyć że juz tyle osiągnęłam, bo chodz nadal wyliczając sobie BMI mam otyłość tak tak może nie chorobliwą ale wciąż otylość to jednak dziś jestem dumna z siebie i z tych moich 85 kg, które wręcz kocham. Jak pomyslę ile razu od 2008 roku podchodziłam do diet i ile razy pal licho wzięło, ile razy już się poddałam. Dzisiaj z dumą stwierdzam że zaczął się 7 miesiąc wzorowego jedzenia bez ani jednej skuchy, a jednocześnie nie ma to nic wspolnego z diętą cud czy jakimiś cholernymi głodówkami. Dla mnie to w czym trwam od stycznia jest jak odwyk, cholerny nałóg obzarstwa, a jak prosto powrócić do złego stylu życia....................daję radę muszę, czasem w nocy mi się śni jak sie objadam moimi słodkościami, które rujnują życieeeeee, jak sie budzę to jestem przeszczęśliwa że to był tylko cholerny sen. Małgosiu napisz co u Ciebie jak córcia, przyjeżdzasz do Polski w te wakacje :-)
Ostatnie półtora miesiąca był dla mnie bardzo trudneeeeee, dla mnie i mojej siostry jednej jedynej którą mam, w ciągu tygodnia życie jej zmienilo się w koszmar. Wszystko zaczęlo się od tego że jej mężowi czyli mojemu szwagrowi wyrosło coś na posladku jakas góla jak siniak, który zaczał go boleć...........Pierw usg prywatnie potem wizyta u chirurga i ich wielkie gały że tego to oni w życiu nie widzieli wkońcu tomografia, której wynik po 2 tygodniach brzmiał: rak posladka prawego wielkości 9c entymetrów :-((((((((potem biopsja i oczekiwanie na wyrok zlośliwy czy nie. Szwagier ma 28 lat w zeszłym roku brali ślub. Mama nasza doznała szoku i już zaczęła go chować, ja wyłam po kryjomu byle nie przy siostrze. Kolejna tomografia dała wynik taki że jego całe cialo jest w guzach, rozpaczałam wieczorami w poduszke i modliłam się że wole warzyć znów 120 kg i zaczynać od tego byle on żyłłłłłl, w takich chwilach waga i to całe odchudzanie nie ma żadnego znaczeniaaaaaaa żadnego. W między czasie zbieraliśmy czeresnie tam uszwagra bo on ma sad i czekaliśmy cierpliwie z bolem serca na wynik biopsjiiiii. Nadszedł jej wynik guz nie zlośliwyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy alleluja do wycięcia ale nie złośliwyyyyyyyyyyy, wszystkie inne małe guzki to guzki z którymi się zyje niezlośliwe ale co pół roku trzeba będzie robić tomografięeeee, ale pojawił się kolejny guz w jamie brzusznej 6 cm kurwa mać.......lekarz twierdzi że tez bedzie nie złośliwy i daj Boże żeby mial racjęeeeeeeeeee. Teraz czekamy na operację szwagra bo będą mu wycinać ten z posladkaaaaaaaa
Qualcuna
27 lipca 2012, 01:28niesamowite 7miesiecy za Toba. brawo i tak trzymaj. duzo zdrowia rodzince
pyzia1980 (moderator Vitalia.pl)
12 lipca 2012, 18:08Zdrówka dla szwagra życzę.Wiem jak to jest.Mój mąż taki wyrok usłyszał 5 lat temu.Póki co jest dobrze.Trzeba wierzyć.
donnalucata
12 lipca 2012, 10:57Matko....to jakiś koszmar... Dzięki Bogu guzy sa niezłośliwe,ale nawet nie próbuję sobie wypobrazić co przeżywaliście :(( Kasi,jeśli możesz,napisz u mnie w pamiętniku swój adres e-mail,napisałabym do Ciebie więcej na prywatną skrzynkę.Twój adres wykasuję pózniej z komentarzy.Trzymaj się kochana,jestem z Ciebie ogromnie dumna!!! Ja też jakoś się trzymam ale za mną dopiero pierwsze 3 kg a mam jeszcze 8 :(( Nadal ćwiczę a6w,dzisiaj dzień 16.Ciężko jest ale sie zawzięłam.Przytulam Cię mocno! Ucałuj swojego małego Rafałka!
NaMolik
10 lipca 2012, 17:10faktycznie w takich sytuacjach te nasze odchudzajace dramaty to małe coś a tu człowiek tak mlody i takie cos, ale nasze odchudzanie tez wazne bo otylośc tez prowadzi do chorub wiec trzymaj sie swojego planu i walcz. ja z podejsciem do diety mam tak samo - odwyk i racjonalne zywienie. Twojego szwagra dzis powierzam w modlitwie.