Trochę się boję jutrzejszego dnia i ważenia. Dieta ogólnie nie jest zła - tylko w moim wydaniu trochę monotonna. Co będzie jak nic nie spadnie??
Wiem - świat sie nie kończy - tylko na ile starczy mi motywacji.
Dziś- chyba ze strachu- zaczęłam ćwiczyć. To niewiele, ale musiałam coś zrobić, bo wariuję w domu. Ile jeszcze takich weekendów?
Mam nadzieję, że pogoda i zdrowie chłopców się poprawią i będę mogła choc trochę wyjść z domu.
Koniec marudzenia
tusiajustys
6 marca 2011, 20:56dzisiaj taki marudny dzień...wciąż same znaki zapytania...NIE TRAĆMY WIARY W SIEBIE...wszystko będzie dobrze...jutro wstaje nowy dzień...radosny,pełen lepszych chwil