Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
małe przyjemności. :-)


Hej, Witam Was!

Piszę o tak nietypowej porze, bo zwykle daję wpis wcześniej. Dziś jednak dopiero teraz mam czas.   Mój brat w ostatnim tygodniu miał mały remont w swoim pokoju. Z tym, że ten „mały” remont sprawił, że w całym naszym mieszkaniu był duży bałagan. J Brat zmieniał sobie meble w pokoju, także tamte stare trzeba było przenosić, wynosić itp. No i oczywiście składać nowe meble. W małym stopniu też co nieco skręciłam. J Odnowiony został też nieco kolor ścian. No i dopiero niedawno mamy wreszcie porządek w mieszkaniu. Tego bałaganu już nie mogłam znieść.

Dziś, w czasie, gdy brat kończył swoje „dzieło”, oddałam się małym przyjemnościom. Te „przyjemności” to mega odprężająca kąpiel, peeling  twarzy i ciała, maseczka na twarz, balsamy, oczywiście umycie włosów, odżywka i maseczka na nie nałożona, balsam na ciało i inne błogie przyjemności. Zwykle biorę szybki prysznic, bo nie mam czasu na takie małe „lenistwo”. Ale w sobotę staram się znaleźć na to czas. ;)

Jeśli chodzi o dietę, to generalnie dobrze. No może nie licząc tych drobnych chwil, gdy się zdołałam skusić na małe „coś słodkiego”. Na szczęście nie rzuciłam się jakoś na słodycze, tylko bardzo rozsądnie. A propos słodkości, dziś znowu upiekłam coś pysznego w postaci owsianych ciasteczek. Przynajmniej na niedzielę będzie coś w miarę zdrowego.

O wysiłku fizycznym oczywiście nie zapomniałam. W tym tygodniu jakoś tak wypadło, że poniedziałek, środa i piątek było bieganie – w te 2 pierwsze dni takie „zwykłe” 50 minutowe, w miarę jednostajnym (przebiegłam nieco ponad po 8 km). W piątek natomiast bieg interwałowy. Wróciłam z niego totalnie wymęczona, ale poszedł mi lepiej niż ten tydzień wcześniej. Może też dlatego, że było nieco chłodniej niż ostatnio. We wtorek i czwartek zaliczyłam jazdę na rowerze – przez godzinę jednorazowo przejechałam około 18/19 km, więc całkiem nieźle.

„Nauka jazdy” z moim bratem dalej trwa. Tym razem nieco gorzej szło mi parkowanie, zwłaszcza równoległe. Sporo musze się nagimnastykować, by w miarę możliwości prawidłowo zaparkować, te ciągłe korekty, poprawianie. Ale się nie poddaję, choć mi trochę wstyd, że nie potrafię tego tak szybko opanować. Natomiast zawracanie wszelkimi możliwymi sposobami całkiem nieźle mi wychodzi. Nie zapominam już o kierunkowskazach i rozglądaniu się

No to tyle na dziś. Do następnego tygodnia. ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.