Hej Wszystkim!
No i upłynął kolejny tydzień czerwca,. Ani się spojrzeć, a już będzie lipiec. Pogoda jak dla mnie jest nieco dziwna – najpierw było mnóstwo ciepła, aż nawet za gorąco było według mnie, później się nieco ochłodziło, a teraz jest nawet w miarę. Najlepsza taka temperatura dla mnie to tak około 20 stopni – ani za zimno, ani za gorąco, w sam raz.:-) Także mogłoby już być trochę cieplej.
No i ten tydzień minął mi całkiem nieźle, jeśli chodzi o dietkę i ćwiczenia. Choć szczerze mówiąc (raczej pisząc) lepiej pod tym względem wyglądały ćwiczenia niż dieta. Od początku tygodnia regularnie ćwiczyłam przez bodajże 1h 10 min. Dodatkowo zaczęłam jeździć na rowerze i wpadłam na szalony pomysł J - zacznę biegać. Jeśli chodzi o rower, to kiedyś miałam hoplę na punkcie jeżdżenia, niemalże codziennie jeździłam, kiedyś w drodze „złapał” mnie deszcz i dałam radę. JNo to postanowiłam do tego wrócić. No, a bieganie? Też kiedyś w sumie dość regularnie biegałam, ale jednak zawsze jakoś bardziej wolałam jazdę na rowerze. Stwierdziłam, że warto, bym też wróciła do biegania, nie będę ograniczać się tylko do roweru. Od dawna nosiłam się, aby wgrać sobie Endomondo. Fajnie wiedzieć ile się przejechało/przebiegło i z jaką prędkością, a przy okazji uczestniczyć w akcji „Pomoc mierzona kilometrami”. Biegać już zaczęłam wcześniej, ale tylko po 30 minut i niezbyt szybko, żeby nie rozpocząć mojej przygody z bieganiem od jakiejś kontuzji, czy czegoś innego. Od tego tygodnia zwiększyłam czas biegania do 40 minut i postanowiłam zwiększyć swoje tempo. Jak na razie 2 razy tak biegałam – we wtorek niestety nie zmierzyłam sobie długości czasu i prędkości, bo dopiero tego dnia wieczorem wgrałam sobie Endomondo. Drugi raz (czwartek) był całkiem udany – w ciągu 40 minut przebiegłam prawie 7 km (dokładnie 6,95 km). Jazda rowerem też była super – w środę przez godzinę pokonałam prawie 17 km (16,75km), a dziś przeszło 17 km (17,20km), więc też całkiem nieźle.
Z dietką było trochę gorzej. Piszę „gorzej”, bo przyznam się, że parę razy zdarzyło mi się zjeść trochę słodkiego. No, ale nie przesadzajmy, od tego na pewno bym nie przytyła. Nie jadłam przecież tego kilogramami. Na ogół jedzenie 5 posiłków weszło mi w codzienny nawyk, nie wyobrażam sobie jakiegokolwiek opuścić, bądź głodzić się przez cały dzień, by wieczorem objeść się nieprzyzwoicie. A kiedyś, dawno, dawno temu jadłam strasznie nieregularnie, nie raz zdarzały mi się późne, do tego bardzo obfite kolacje, po których czułam się tak okropnie przejedzona. No, ale na szczęście te czasy już minęły i mam nadzieję, że nigdy nie wrócą.
Z newsów z dnia codziennego. Dziś moja mama ma urodzinki, dlatego kupiliśmy jej (siostra, ja i brat) kijki do nordic walkingu – teraz mama nie będzie mieć wymówek do ruchu fizycznego J zwłaszcza, że stale narzeka, że chciałaby schudnąć, kiedyś też wspominała, że może spróbowałaby z tymi kijkami. Żeby było śmieszniej kupiliśmy, do tego Ptasie Mleczko, żartując nieco, że „najpierw masa, potem rzeźba”. No zobaczymy, co wyjdzie z tego wszystkiego.
W niedzielę wybieramy się rodzinką na absolutorium mojej siostry. Muszę się zastanowić, w co się ubrać, chcę w miarę dobrze wyglądać. Podobno ma być tego dnia bardzo ciepło. Mama mnie już namawia na białą bluzkę. Tylko nie to!!! Nienawidzę białych bluzek! Muszę coś wymyśleć, by ewentualnie sprawdzić, czy ciuchy są czyste, ewentualnie wyprać, poczekać aż wyschną, wyprasować.
Dobra. Kończę już, bo pies się dopina, bym z nim wyszła.
Pozdrawiam Was serdecznie, miłego tygodnia życzę.
kasia8921
27 czerwca 2014, 23:08Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć. :-)
imposiblee
27 czerwca 2014, 22:05powodzenia! :)