Cześć wszystkim!
Uznałam, że będę pisać w pamiętniczku tak co tydzień. Nie ze względu na lenistwo:-), ale na fakt, że jakiekolwiek efekty odchudzania (kg czy choćby pół mniej) widać po okolo 7 dniach. No więc w skrócie piszę co na razie się zmieniło od ostatniego mojego wpisu. Przede wszystkim ćwiczenia. Dla mnie to było prawie codziennie(odpuściłam sobie sobotę i niedzielę) niemal 2godziny ćwiczeń, głównie na mięśnie brzucha, pośladki, uda i łydki(to właśnie nogi są moim największym problemem). Wcześniej trochę już miałam wyćwiczony brzuch bo jakiś czas temu udało mi schudnąć głównie w tej partii ciała. A moje nogi nadal mnie denerwują. Zmieniłam cwiczenia bo na tamte mój organizm chyba przestał reagować i nie chudłam. Może kiedyś do nich wrócę, czas pokaże co i jak
Druga sprawa to dieta. Ogólnie staram się trzymać 5 niezbyt dużych posiłków co 2,3 godziny. Muszę się przyznać, że na tym polu walki miałam dość spoą wpadkę. W niedzielę do naszego domu wpadła bliska rodzina(zaplanowane to było) i z tej okazji były upieczone 3 pyszne placki(sernik, karpatka i ciasto z galaretką). No i nie mogłam sobię odmówić i zjadłam po 2 kawałki każdego, w sumie 6. Źle się z tym czuję, że nie mogłam się powstrzymać Oprócz tego trudno pominąć jedzenie na obiad i kolację-też same pyszności.
No cóż...trzeba wrócić do rzeczywistości. Dzisiaj rano weszłam na wagę(zawsze to robię we wtorek) i ujrzałam te same cyferki. Z jednej strony sukces, że przynajmniej nie przytyłam, z drugiej strony ogromny żal, że nie spadło mi chocby pół kg
No, ale w kazdym razie nie zamierzam się tak łatwo poddawać. Walczę dalej Dziś już jestem po ćwiczeniach i dwóch posiłkach. Najwazniejsze to nie poddawać się, czego i wam życzę