Tak jak w tytule postanowiłam się ogarnąć i zacząć być systematyczna. Dzisiaj z rana wstałam o 7 (sama z siebie szok jak na mnie) i od rana zdążyłam ugotować zupę ogórkową i sałatkę jarzynową. Jestem z siebie mega dumna bo nienawidzę gotować i prawie nigdy tego nie robiłam a tu 3 dzień rzędu mąż ma co jeść jak wraca z pracy. Zupę sam chciał robić ogórkową więc spełniłam jego zachciankę (pewnie gdyby nie powiedział to mogłabym nic nie zrobić bo nie miałabym pomysłu) a że były i warzywa i miały się gotować to wrzuciłam więcej bo stwierdziłam, że sałatkę od razu zrobię (mąż uwielbia sałatkę jarzynową i jest to jedna z niewielu rzeczy, na które zawsze ma chęć a jest mega wybredny). Może kogoś to dziwi że sama zupa na obiad ale on zwykle stwierdza, że dwa dania to dla niego za dużo i jak sam coś wymyśla to też albo drugie albo zupę ale nie dwa na raz. A że w poniedziałek i wtorek było drugie a teraz chciał zupę to ma :) Na jutro też będzie zupa (cały dzień mnie nie będzie w domu więc i tak nic bym jutro nie dała rady zrobić).
Później zgodnie z rozpoczętą wczoraj passą poćwiczyłam (na 3 trymestr ćwiczenia to jakieś 45 minut) + zrobiłam znowu ćwiczenia na ból odcinka lędźwiowego dla kobiet w ciąży (jakieś 15 minut).
Postanowiłam też odświeżyć angielski. Jakiś czas temu kupiłam sobie płyty z profesorem Henrym i mam zainstalowane ale zaniedbałam i wróciłam ostatnio do powtórek słówek i od wczoraj zaczęłam znowu przerabiać nowe słówka. Ten program naprawdę kiedyś dużo mi dał i mogę szczerze polecić. Później odłożyłam na 2-3 lata i na nowym komputerze znowu zainstalowałam i z pół roku temu zaczęłam znowu przerabiać od początku ale szybko porzuciłam i teraz czas wrócić. Naprawdę wystarczy 10-15 minut dziennie i można bardzo szybko dużo opanować i widzę że dużo mimo wszystko zostało (choć powtórki zaniedbałam).
Później już troszkę gorzej mi poszło bo byłam na pedicurze i dwie godziny zleciały. Później zakupy małe (między innymi obowiązkowe ostatnio truskawki - hehe ostatnio od dwóch miesięcy albo i dłużej) i już zapał mi zleciał popołudniu. Jeszcze opłaty porobiłam i inne zaległości papierkowe.
No i postanowiłam pisać częściej (może codziennie ale nie wiem czy starczy mi wytrwałości) więc zasiadłam do Vitalii.
Jutro intensywny dzień. Jadę do Legnicy (obecnie mieszkam we Wrocławiu z mężem): 8 ginekolog, później na budowę (muszę kolegę ożenić z jedną sprawą - dotyczy mojej budowy z zimy, wtedy się nie dało i w lecie mieliśmy dorobić ale teraz sama tego nie dopilnuję), do biura (małe plotki i wybrać posiłki regeneracyjne za zimę (masakra wciąż mam puszki z zeszłego roku)), 12.30 spotkanie z położną, później jeszcze się z koleżanką umówiłam na plotki (ma półroczną córeczkę więc teraz ma więcej czasu na spotkania a i ja mam czas w końcu bo wcześniej to raz na rok udawało nam się zgrać terminy) i doszkolenie (praktycznie nigdy nie miałam kontaktu z małymi dziećmi więc teraz z chęcią chłonę każdą wskazówkę) i pewnie wrócę razem z mężem do domu koło 17. Później mam nadzieję, że będą ćwiczenia i angielski.
CzarnaOwieczka85
2 lipca 2020, 16:22A ja lubie gotowac, ale nie lubie wymyslac co mam ugotowac :))). Jak mam pomysla to lece z garami jak nie to gorzej😂
kasia.89
2 lipca 2020, 21:36Muszę przyznać Ci rację że łatwiej mi się zmobilizować jak wiem co mam zrobić