Nie wiem jak u Was ale mi ostatnio czas strasznie szybko leci. Dzień za dniem i kolejny tydzień minął nawet nie wiem kiedy. I w sumie nic nie zrobiłam chyba konkretnego albo już zapomniałam, a lista rzeczy do zrobienia (które sobie sama wymyślam bo przecież teraz będę miała czas) ciągle rośnie... Nie wiem jak to się dzieje, niby część rzeczy z listy znika ale ciągle pojawiają się nowe, a za część nie mogę się zabrać i tak czekają...
Najgorzej że nie mogę się zmobilizować do ćwiczeń a wiem że teraz szczególnie powinnam o to dbać. Zwłaszcza, że zawsze byłam w miarę dobrze rozciągnięta i elastyczna a teraz zaczynają mi doskwierać przykurcze, zwłaszcza pośladek od kilku tygodni jak nie miesięcy mnie męczy bo przez to boli tak jakby całe biodro i coraz bardziej mi doskwiera. I ogólnie robię się ciamajdka, a powinnam teraz zadbać o elastyczność. I codziennie sobie obiecuję, że dzisiaj w końcu poćwiczę (głównie porozciągam - nie oszukujmy się, że to jakieś mocne ćwiczenia będą) ale mi nie wychodzi :( zwłaszcza, że gorąco u nas w mieszkaniu strasznie i wiatrak cały dzień chodzi ale jakoś nie pomaga za bardzo :( ale nic to, wiem że nie powinno się zaczynać od jutra ale mam postanowienie że od jutra wracam do ćwiczeń!
Dzisiaj jest mąż w domu ale mamy troszkę planów, musimy do niego do biura zajechać - on coś tam musi zrobić, ja może znowu troszkę mu coś ogarnę w papierach, może spacer później no i wczoraj przywieźliśmy fotelik samochodowy (przyszedł do mamy do Legnicy) i chcę go dzisiaj popróbować z montażem w moim i w męża samochodzie bo jak coś to we wtorek czy w środę mija dwa tygodnie żeby zwrócić jakby jednak nam nie pasował.
A i w piątek przyszedł wózek :) Podoba mi się :) ale oczywiście poskładałam sama i bawiłam się zamieniając gondolę na spacerówkę i na odwrót i trochę kręgosłup później mnie bolał bardziej niż zwykle. Ale mądra ja poleżałam a potem odkurzanko (luz) ale później mop i po mopie już czułam znowu i w sobotę nadal czułam jeszcze. Dopiero dzisiaj jest ciut lepiej.
Jeszcze mi został porządek na balkonie do zrobienia. Wstyd się przyznać, ale w ogóle nie wychodzimy na balkon i ostatnio porządek tam był robiony chyba ze dwa lata temu. I od dawna jest tak, że nawet nie stąpamy bo później ślady z brudu wszędzie ;/ a lubię hamaczki, bujaczki i słońce w sumie a w u nas na balkonie jest tylko do 13-14 więc w sumie i tak nigdy mnie nie było w domu jak było ale teraz może zacznę korzystać z balkonu. Zwłaszcza jak mały będzie to zawsze poza spacerami możemy troszkę czasu na balkonie spędzić żeby więcej jeszcze być na powietrzu. No i w końcu postanowiłam, że spełnię swoje marzenie i kupię sobie taki fotel bujany na pałąku - niedawno były moje urodziny i to jest pretekst. Tym bardziej, że mama nie miała pomysłu i koniecznie wcisnęła mi kasę to po prostu znak :) tylko muszę zmobilizować męża żeby wyniósł dwa fotele z balkonu do siebie na bazę, a siedzisko jeszcze zostawię. Kupił zanim się poznaliśmy zestaw mebli ogrodowych i wstawił na balkon, ale zagracają cały balkon (są duże) a te krzesła (dwa) i siedzisko (dwuosobowe) są jakoś tak wyprofilowane, że nie mogę na nich siedzieć bo zaraz mnie kręgosłup boli i dlatego nie korzystaliśmy (głównie ja bo mąż i tak nie lubi słońca i siedzieć na balkonie). I w miejsce foteli wstawię mój bujaczek :) no i w tygodniu troszkę może ruszę a jak nie to mama mówi, że w sobotę może przyjechać i mi coś pomóc żebym się nie szarpała sama bo wie, że mój kręgosłup już przed ciążą był mocno skrzywiony i dawał mi we znaki. I jak posprzątamy to od razu do sklepu po bujaczek :)
Jeszcze muszę tylko zabrać się za dietę. Zacząć planować i robić zgodnie z planem. Raz że mężowi by się przydało (też musi troszkę zrzucić - jakieś 5-10 kg) i ja też muszę nad jedzeniem zapanować. Jem zdecydowanie za dużo (za dużo kalorii niż mój stan) stąd już 15 kg na plusie (a powinno być koło 10 kg) i co najgorsze jem źle. Za dużo słodyczy (dużo za dużo), za dużo węglowodanów prostych a dużo za mało warzyw i owoców. I wiem, że dla maluszka powinnam się bardziej starać ale mi nie wychodzi. I najgorsze, że zwykle jest tak, że już jestem głodna a nie mam pomysłu i chęci na gotowanie i wpada co najprostsze i zwykle słodycze lub coś niekoniecznie warzywnego. Może z rozpiską będzie mi lepiej szło a i w końcu spełnię marzenie męża i choć czasami mu coś będę gotować. Ale szczerze gotowanie to moja pięta Achillesowa, nie lubię (żeby nie powiedzieć nienawidzę) i jakoś zawsze to dla mnie męczarnia i muszę się zmuszać. A i zwykle nie mam pomysłu (a w zasadzie smaka na coś że chciałabym zjeść bo wtedy łatwiej by mi było zrobić) a jak brak pomysłu to już w ogóle nie ma szans żebym coś zrobiła. I nad tym elementem muszę zacząć mocno pracować bo to już nie tylko o moje nawyki chodzi ...
Życzę sobie i Wam miłego dnia i tygodnia :)
Kasia3044
28 czerwca 2020, 22:59Współczuję że nie lubisz gotować to na pewno i nie ułatwia natomiast takie planowanie posiłków to mega fajna sprawa bo przynajmniej nie musisz się zastanawiać co danego dnia zrobić na obiad🥰
kasia.89
29 czerwca 2020, 08:25Mąż wczoraj poszedł pierwszy raz na zakupy od dawien dawna ale dzięki temu trochę mi ułatwił zabranie się za planowanie - kupił polędwiczkę i boczniaki i powiedział że ma smaka na polędwiczkę w sosie więc przynajmniej wiem co powinno być na obiad :D zobaczymy jak mi wyjdzie ...
Kasia3044
29 czerwca 2020, 09:59Na pewno bedzie pycha uwielbiam boczniaki🥰
endorfinkaa
28 czerwca 2020, 22:20Czas ucieka to prawda, trzeba wiec go dobre wykorzystać. Ja jutro pierwszy raz od dawna idę na zajęcia pilatesu. Jednak kwarantanna miała na mnie bardzo demotywująca wpływ :)
kasia.89
29 czerwca 2020, 08:23Fakt, czas wracać na dobre tory :) powodzenia :)
KatarzynaXXL
28 czerwca 2020, 18:00My byliśmy dziś po taki fotel i niestety wykupili, bo była promocja i poszły moment. Nie szalej tak na raz z wszystkimi porządkami, oszczędzaj się troszkę. Miłego dnia 😘❤️
kasia.89
28 czerwca 2020, 20:01Staram się oszczędzać choć różnie wychodzi. O to tego się nie spodziewałam, że dużo osób jest chętnych na taki fotel - chyba jutro z rana wybiorę się do sklepu popróbować i najwyżej w internecie zamówię :)