Na razie boję się myśleć, że tym razem się uda bo słomiany zapał niestety nie jest mi obcy ale mam cichą nadzieję, że tym razem jednak się uda. Póki co jadłam dzisiaj regularnie, niestety na drugie śniadanie wpadło ciasto ale tylko dlatego, że zadzwonili do mnie żebym przyjechała do biura na spóźnione urodziny szefa ale mimo wszystko totalnej klapy nie było bo zjadłam mikroporcję (a było mega pycha kiedyś zjadłabym ze 3 razy więcej a i tak pohamowałabym się tylko dlatego, że głupio by mi było że aż tyle zjadłam). Poza tym pozostałe posiłki grzecznie, dużo warzyw jak na mnie i bez chleba. Naszykowałam nawet z mężem obiad na jutro.
I dlatego też tym razem wierzę, że będzie lepiej bo muszę przyznać, że nie lubię gotować a jak jeszcze nie mam planu, pomysłu i nie bardzo mam składniki to wracam i robię cokolwiek (zwykle makaron z czymś). A tak oboje próbujemy zrzucić co nam przybyło w związku (oprócz siebie oczywiście :) ) i zdrowiej się odżywiać a wracamy o podobnym czasie i mówię mu dzisiaj, że nie mam weny, pomysłu przejrzeliśmy zamrażarkę i lodówkę i wykombinowaliśmy :) Ja obierałam warzywa, Przemek kroił i smażył i jakoś sprawnie poszło. Sama bym nie miała weny i bez chęci i by mi zeszło dużo czasu a tak się uzupełnialiśmy i jutro tylko mięsko rozmrożone rozbić i zrobić zawijańce z pieczarkami już naszykowanymi i położyć na przygotowany już szpinak a i zupka gotowa do odgrzania :)
A druga sprawa dzisiaj znowu byliśmy razem na siłowni i znowu fajnie, że razem. Każde czasami trochę po swojemu, coś innego a czasami obok na bieżni czy rowerku :) A tak już mnie spanie łamało a był i moment, że Przemek już chciał odpuszczać a tak jesteśmy umówieni, że w poniedziałki i czwartki będziemy chodzić to łatwiej się zmusić do wyjścia :) no i jedno i drugie nie chce być gorsze :) i muszę przyznać, że mając męża obok mniej boję się oswoić maszyny różne (takie siłowe nie cardio, bo te to już w miarę wiem choć dzisiaj próbowałam jakiejś takiej innej - podobnej do orbitreka ale trochę innej i nie mogłam zakumać, które plusy co zwiększają ale 40 kcal spalone hihi :D) bo tak to było mi trochę głupio, że nie wiem jak ich użyć, niby jest trener można zapytać ale przy tych wszystkich mięśniakach trochę głupio a tak mężowego łatwiej poprosić żeby pokazał co i jak :)
Przepraszam za trochę długi wpis bez ładu i składu ale jestem trochę podniecona, że w końcu może się udać :) Trzymajcie kciuki
KatarzynaXXL
5 listopada 2019, 06:50Super. Zawsze we dwójkę jest raźniej. Nie bój się zapytać oni są ta po to żeby pomagać :) Ja też się na początku wstydziłam, tak naprawdę tam nikt nie patrzy każdy zajęty jest sobą. Jestem dumna z ciebie i trzymam mocno kciuki :) *
porazka87
4 listopada 2019, 23:03Ale super, że walczycie we dwójkę, zazdroszczę takiego wsparcia :) powodzenia, trzymam kciuki mocno cały czas :)