Niecały rok temu odchudzałam się ''ostatecznie" z dietą South Beach,schudłam 6 kilo,czułam się świetnie i obiecałam sobie,że nie wrócę do starych nawyków.Obiecanki cacanki.Znów ważę 72 kilo i po raz kolejny zaczynam walkę o upragnioną wagę 60 kilo.Cieszę się tylko,że nie ważę więcej ale kto wie jak to by wyglądało gdybym w porę się nie opamiętała.Zła mogę być tylko na siebie,że zaprzepaściłam moje starania.Ja po prostu nie mogę wcinać wszystkiego co bym chciała,makaronów,pieczywa,słodyczy bo po prostu odkąd pamiętam zawsze to się odbijało na moim wyglądzie.Muszę bardzo uważać na to co jem i ile bo niestety taki mam organizm.Moja siostra i mama też walczą ,choć nie powiem,że jesteśmy grube czy otyłe.Po świętach naturalnie obiecałam sobie,że mam dość i chcę w końcu pozbyć się brzucha,bo to moja najgorsza zmora.No i zaczęłam wczoraj.Wykluczam na jakiś czas ziemniaki,makarony,słodycze,kasze,pieczywo a moje menu to warzywa,nabiał,mięso,ryby i nie za dużo owoców na deser.Po jakimś czasie wprowadzę stopniowo węglowodany złożone.No i mam nadzieję na sukces.Mam ogromną motywację,zwłaszcza,że z siorą mamy konkurs,która więcej schunie do 31 marca 2015 z nagrodą 50 zł do np.Rossmanna.Mam zamiar wygrać! He he.
Menu na dziś:serek wiejski z ogórkiem i szczypiorkiem,kawa ze słodzikiem,na przekąskę kapusta kiszona,obiad 2 kostki mintaja z brokułem,przekąska owoc,kolacja sałata,pomidor,ser jadel z lidla.