Hej kochane ;*
Wczoraj pisałam Wam, że nie dam się chorobie żadnej i będę gotowa zaraz dalej walczyć .
Już teraz wiem , że słowa nie dotrzymam. A zaczęło się tak: od 2 dni miałam we włosach dwie krostki i jedną na buzi - myślałam, że to zimno mnie na twarzy atakuję, a to we włosach, no że może podrażniłam. Siedziałam wczoraj w nocy przy komputerze i zaczęły swędzieć mnie plecy, drapnęłam się i poczułam ból. Z ciekawości poszłam do łazienki i ściągnęłam bluzę. Całe plecy w wysypce, na moich oczach plamy zaczęły pojawiać się na brzuchu i rękach. Akurat mama nie spała i poszłam jej to pokazać, chociaż już wiedziałam , że to na 100% ospa. Mama stwierdziła , że mogę mieć rację , ale żeby się upewnić jedziemy do szpitala zakaźnego. W szpitalu miła pani doktor oznajmiła, że nas nie przyjmie , bo nie mamy skierowania. Chciałam chociaż wiedzieć czy jej to na ospę wygląda nic więcej, ale pani powiedziała, że nic z tego ona nic nie może. No trudno. Tuptutptup do samochodu, jedziemy na nocną pomoc. Tam bardzo miło przywitała mnie pani pielęgniarka, subtelnym i nie wymuszonym: "czego?", po moich wyjaśnieniach w ramach kontynuacji spontanicznego przypływu empatii : " taaa? I rozumiem, że akurat teraz musi pani przyjeżdżać , bo nagle niby panią wysypało o 0:20? No coś takiego.." Generalnie byłam już gotowa skoczyć jej do gardła i uświadomić ją , że to jej pieprzona praca i niech łachy nie robi tylko szybciej wypisuje te dane. Mama dała mi znak , żebym dała spokój, więc tylko powiedziałam, że widać, że wszędzie problem ze wszystkim. Pielęgniarka potoczyła się się do pokoju obok obudzić lekarza. Pani doktor zaspana i równie szczęśliwa , że mnie widzi o tak radosnej porze dała mi znać , że generalnie lepiej żebym miała powód ją budzić. Nie , no spoko. Ja tak tylko z nudów jeżdzę po lekarzach powkurwiać służbę zdrowia, co by im za lekko w życiu nie było :) Taka moja sadystyczna natura. Ogólnie trochę jej rura zmiękła, bo faktycznie uznała, że to ospa. Choć była dość zdziwiona. A wczorajszy ból gardła to wynik posiadania wysypki również na błonach śluzowych , taka szczęściara ze mnie :)
Jeszcze mam okres, bo ospa to za mało :)
Dostałam leki, narazie biorę jeden środek, a drugi ma brać jak zacznie swędzieć mocno. Na razie wytrzymuję i się nie drapię. I nie mam zamiaru , choćbym miała skisnąć to nie mogę się drapać! Nie chcę mieć blizn, zwłaszcza, że już jestem po jednej mikrodermie i całe szczęście tylko , że wyszło to teraz , a nie po serii zabiegów.
Konkluzja taka: zamierzam teraz dbać o siebie, ale z Vitalii nie znikam ;) Będę czytać Wasze pamiętniki i dopingować sukcesom :) Podejrzewam , że wpisy też będę dodawać :)
Trzymajcie się kochane, buziaki ;*
kalliope
28 lutego 2014, 17:53Nooo :( ja już pisalam, że masz uważac na siebie... a co do pani "pielegniarki" to żal... hehh
ruda.maruda
28 lutego 2014, 17:25jejku, biedna jesteś :-( ja na szczęście przeszłam ospę baaaardzo dawno temu. Trzymaj się jakoś, odpoczywaj i zdrowiej! Wirtualny przytulas ode mnie! ;-)
Julciagubikg
28 lutego 2014, 15:37jeny mam tyle lat co ty i jeszcze ospy nie miałam ;d zaczynam się bać. a o słuzbie zdrowia to szkoda słów.
Karo8912
28 lutego 2014, 15:25Biedna, aż dziwne, że nie przechodziłaś tego jako dziecko:)
Anakra
28 lutego 2014, 12:26A jak się stosuje leki i NIE DRAPIE to blizny nie zostają ;)
Anakra
28 lutego 2014, 12:25Ja na szczęście ospę przeszłam jak miałam 6 lat... współczuję :(
UlaSB
28 lutego 2014, 11:15O jaaa, ospa w tym wieku? Nieźle... Straznie Ci współczuję, cierpiałam kiedyś na egzemę, wiem jak to jest, kiedy swędzi całe ciało... :( Nie daj się i trzymaj się cieplutko! Pozdrawiam
chanells
28 lutego 2014, 11:02o kurde ospa?? i to jeszcze na wewnatrznych blonach sluzowych ? o ja cie, masz szczescie faktyznie. zdrowieej!! a tymi lekarzami sie nie przejmuj ja zapewne bym sie klocila bo nienawidze chamstwa. dramat jak traktuja ludzi