60 min.
20 min badminton.
10 min rozgrzewka.
30 min trening nóg.
Znajomi (1)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 685 |
Komentarzy: | 8 |
Założony: | 8 grudnia 2014 |
Ostatni wpis: | 6 lipca 2015 |
kobieta, 27 lat, świdnica
164 cm, 60.50 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
Jak zwykle dobry trening zrobiony, zaś z dietą już gorzej.. Wczoraj wszystko w porządku,ale dziś nie miałam czasu na normalny obiad więc zjadłam rogalika z czekoladą.. świetnie. Wierzę, że w końcu całkiem się oduczę. Jako, że teraz mam dośc trudne wyczerpujące dni to dopiero w niedziele/poniedziałek zacznę sobie trzydniową dietę oczyszczającą, kiedyś bardzo mi pomogła. Właściwie to taki detox jest świetny dla większości ludzi, nie tylko dla odchudzających się. A biorąc pod uwagę odchudzanie taka dieta jest świetna bo po jej ukończeniu czułam się dużo lepiej, znacznie zmniejszył mi się żołądek przez co jadłam mniej, ale częściej (nie tak jak wcześniej 3 posiłki a czasami 2 i jedzenie na zapas) dodatkowo przestałam całkowicie jesc słodycze, bo to, że wytrzymałam 3 dni ogromnie mnie determinowało (wytrzymałaś 3 dni? dasz radę jeszcze więcej!), oprócz tego tracimy ok 2kg , wiadomo, że lecimy z wody, ale to daje nam motywację. Już nie mogę się doczekac! :)
A więc zaczynamy! Motywacja jest, więc wszystko będzie pięknie. Zaplanowałam sobie taki mój osobisty plan treningowy, mam nadzieję, że będę się go trzymać. Rodzice mają zakaz kupowania słodyczy więc powinno być dobrze, bo niestety czekolada to moja największa słabość.... Wkrótce opiszę tutaj moje nawyki, które udało mi się kiedyś wprowadzić w życie i które przyniosły mi upragnione rezultaty. Myślę, że przypomnienie sobie tego wszystkiego zdeterminuje mnie jeszcze bardziej no i może ułatwi którejś z was walkę z kilogramami... chociaż właściwie nikt nie powinien traktować tego jako walki, to powinno sprawiać nam przyjemność.
Moje doświadczenie w odchudzaniu.
Jakiś czas temu udało mi się schudnąć 10 kg. Nie było to trudne i nie zajęło mi to też jakoś sporo czasu.. Zaczęłam w maju 2014 roku i już w połowie lipca ważyłam 10 kg mniej. Pamiętam jak zobaczyłam na wadze liczbę zaczynającą się na "6" .. to była ogromna radość.. Wszystko szło świetnie, nie mogłam żyć bez biegania czy ogólnie bez ćwiczeń, jadłam bardzo zdrowo, miałam dobre nawyki.. Niestety pod koniec lipca miałam wypadek na rowerze i skręciłam nadgarstek i dodatkowo miałam małą kontuzję kolana.. Przez to większość ćwiczeń była niemożliwa do wykonywania, próbowałam biegać, ale było to trudne. Później pojechałam na Woodstock tam dużo chodzenia i skakania, mało jedzenia, ciągły upał - to pozwoliło mi zachować wagę, nie miałam wyrzutów sumienia, że codziennie szło tyle piw a mój brzuch był dużo bardziej płaski niż przed wyjazdem. Zaraz po powrocie przyjechała rodzina z Niemiec, Włoch... i zaczęło się. Spotkania rodzinne = kawa + słodycze. Generalnie wtedy przestałam ćwiczyć całkiem bo nie dość, że ręka mi w tym przeszkadzała to nie miałam czasu bo ciągle miałam gości albo ja jeździłam do kogoś... I niestety tak porzuciłam moje dobre nawyki.. We wrześniu i październiku starałam się ćwiczyć, ale jako, że jestem nieodpowiedzialna i nie wykupiłam lekarstw na moją niedoczynność tarczycy nie miałam na to siły, wiele razy przy większym wysiłku zasłabłam. Dodatkowo robiłam kurs prawa jazdy + klasa maturalna = brak czasu. Dopiero od połowy listopada na nowo zaczęłam ćwiczyć, czuję się z tym dobrze i wiem, że ponownie mnie do uzależniło. Niestety nie miałam jeszcze ochoty i czasu na dietę (nie mam na myśli męczarni, głodówek itp. chodzi mi o zdrowe, pełnowartościowe odżywianie). Aktualnie jestem dość zdeterminowana i naładowana pozytywną energią więc zaczynam wszystko od początku, tak jak kilka miesięcy temu.... Miejmy nadzieję, że znów rezultaty przyjdą szybko a taki tryb życia stanie się czymś normalnym i nigdy się nie skończy! CZAS START!