dzień 43
No tak już zaczął się 44...ale piszę za 43.
42 dzień był dla mnie dniem oddechu, potrzebowałam pozbyć się na jeden dzień tego przestrzegania i działania w takiej sztampie po to by dziś znowu z nowymi siłami kontynować swój program. Dlatego wczoraj zjadłam duży pudding czekoladowy i kilka kostek czekolady a popołudnie i wieczór postanowiłam sobie przeleżeć w łóżku nie ćwiczyłam, była zmęczona i śpiąca. Nawet nie pisałam nic w pamiętniku...tez chciałam od tego odetchnąć.
Ten wszechobecny śnieg, wilgoć, zimno i brak słońca zapewne powodują takie stany
to taka mała pauza...chyba czasami jest potrzebna
oczywiście tylko czasami
Dzisiaj natomiast było bardzo przyzwoicie:
śniadanko: owsianka z łyżeczką żurawiny suszonej i pół łyżeczki rodzynek, kawa z mlekiem
drugie śniadanie: dwie garści orzechów laskowych i migdałów
obiad: zrobiłam ale wywaliłam, leczo ze słoiczka które miałam sprawdzone teraz coś zmienili i stało sie okropne (100g mięska 1/3 paczki warzywek mrożonych, 1/3 słoiczka leczo, bez zagęstników ale tak kwaśne że potrawa była nie jadalna), zjadłam 50g bułki i 3 roladki z łososia ze szpinakiem.
podwieczorek: jedno kruche ciastko waga ok. 10g
kolacja: jedna kromka chleba, 4 cieniutkie plasterki mortadeli, kawa z mlekiem 0,5%
Trening 45 minut z Mel B. po treningu 60g sera włoskiego.
Mąż otworzył mi winko...i wiecie, że mam taką blokadę...nie mogłam się napić...a winko półwytrawne uwielbiam...może uwielbiałam...hmm a tu taki hamulec...nalałam więc szklankę wody. Od początku mojego odchudzania nie wypiłam żadnego alkoholu...cieszę się bo to ułatwi mi chudnięcie.
Kora1986
5 kwietnia 2013, 09:28hmm ciekawe z tym winem. Może to tak jak ze słodyczami, jak się odstawi to potem już nie ciągnie.. z drugiej jednak strony ja wino mogę pić zawsze!
motylek278
5 kwietnia 2013, 06:09Zapowiadają zmianę pogody na cieplejsza,może to nam w końcu da więcej siły...Buziaki
agadada
5 kwietnia 2013, 02:03No i dobrze, mała przerwa jest zawsze potrzebna